Tik tak.. Czas nieubłagalnie idzie do przodu.Nie pomaga cofnięcie zegara o godzinę do tyłu.Nie zapisują się chwile , niczym w kartkach pamiętnika.Zegar odmierza minuty, godziny w jakimś pośpiechu.Może to nie pośpiech, może to ja za szybko żyję, żeby zdążyć?Tik tak?Zegar z rakiem odmierza mój czas podwójnie.Piękne i ulotne chwile ulatują szybciej.Każą mi żyć chwilą, a chwila okazuje się być rozczarowaną codziennością.Tu nie ma podziału na zdrowych i chorych.Muszę żyć normalnie, a że nie nadążam za tą codziennością...Tik tak!Nie!Zatrzymuję zegar.Złuda.Czas idzie sobie dalej. Jestem spóźniona.Ale szczęśliwa przez chwilę..*W tym zgiełku i pogoni za czasemprzeciągając się w pościeli COŚmi się uświadomiło.Mijają dwa lata od operacji, ubieram się schematycznie co rano, jest dla mnie oczywiste puste miejsce po prawej stronie.Przyzwyczajenie drugą naturą.Pogodziłam się ze stratą.Pogodziłam się, że już tej pustki nie wypełnię.Pogodziłam się z wieloma rzeczami.Pogodziłam się ze sobą, nieco wybrakowaną, nadrabiającą czym innym ;).Tik tak. .Nie mogę się tylko pogodzić z bólem.Gdy go nie ma , życie wydaje się jakieś normalne. Pojęcie normalne kiedyś opiszę....