Tłoczno tu na stronie :>Ale to miłe.Za tydzień we wtorek (23.10) mam konsultację u chemioterapeuty w Wieliszewie. Podchodzę z kamienną twarzą do tego. Bo przecież czego innego mam się spodziewać?Od chorowania na raka nie ma urlopu. Niestety.*Młoda ma napięty grafik ostatnio. Kółko teatralne, religia w innym mieście, basen, taniec. Jest szczęśliwa, choć nieco zmęczona, WIDZĘ to. Ale ona z tych, co zawsze będą się wypierać, że nie jest różowo, tylko kolorowo. Ale w tym napiętym grafiku jest czas na wariactwa z matką. Wczoraj tańczyłyśmy w pokoju.- Mamo, mamo, a nie boli Cię? - Ależ skąd - a pomyślałam, że nie , wcale, tylko mnie napierdziela....Pod wymówką, że się zmęczyłam, bom stara, ułożyłam się na kanapie i śmiałam się do łez z "tańców".Cudzysłów, ponieważ Wy nie wiecie, ale ja wiem, że Młoda to taki mały, drewniany "pajacyk".Tyle, że bez długiego nosa. Najukochańszy mój mały pajacyk...*Na deser zostawiam cudowny kawałek od cudownej kobiety :