Byłam na rehabilitacji.Oj.Na masażu  się odprężyłam. Prawie przysnęłam.Obudzona, szybkim krokiem (na obcasach - lajtowo-ok 5 cm) puściłam się (!) biegiem na ćwiczenia.Wpadłam na drzwi.Zapatrzyłam się.Przystojny, uśmiechnięty, z błyskiem w oku, białymi zębami itd. (nie wiem, jak wy , ale  u mnie zęby to podstawa :]) Na wózku inwalidzkim.Zderzenie z rzeczywistością .Bolało.Przez krótką chwilę stanęłam,  pomyślałam - On ma gorzej.Może ja krócej po prostu.*Ćwiczenia doprowadziły mnie do szału.Ból, pot i łzy.Ech.Myślałam,  że samo zmywanie wystarczy.Szafkę mam przecież wysoko.