Nie ogarnia mnie szał świąteczny.Co czeba - to posprzątałam, pomyłam, odkurzyłam z oddechu kurzu-świni , a teraz zalegam.Okazało się, że w święta będziemy sami. . trochę dziwnie, gdyż od dawien dawna było tu gwarno, ciasno, a teraz cisza zalegnie po kątach. Rozgości się w niedzielne przedpołudnie i leniwie będzie nas smagać po łydkach, żeby choć te kilka talerzy umyć. ( tak myślę, że powinnam napisać to wierszem, ale nie chce mi się) ...Może będzie czas , by spojrzeć na półkę z książką i obaczyć, co by tu dokupić jeszcze?Może jakiś FAJNY, DOBRY film się wreszcie obejrzy?Poukłada w kalendarzu podróże po kraju? (zwłaszcza do Łodzi ...ha! )**W niedzielę była impreza imieninowa Teściowej . Średnia wieku jak zwykle zawyżona, tak ok 60+Średnia spożycia alko również zawyżona.Oczywiście wraz z opróżnianiem kieliszków nastąpiła licytacja m.in kogo, co, gdzie, bardziej boli. Uśmiałam się w ramię M. Może by taki trening rozpocząć> podnoszenie ciężarów? Kieliszków pełnych przynajmniej do połowy....*Zostawiam Was z nastrojem skaczących zająców, i tych wszystkich słitaśnych dodatków komercyjnych promowanych na Święta, o których większość Polaków nie ma w ogóle zielonego pojęcia.. Nie kupujcie za dużo, nie jedzcie za dużo, nie pijcie za dużo (herbaty) , spędźcie ten czas ze sobą , z bliskimi. I tyle.