Teraz ,choć wciąż w szpitalu było nam dużo łatwiej. Chłopaki nas częściej odwiedzali. Marta na zwiększonych sterydach, miała nawet ochotę wędrować po całym szpitalu i zwiedzać poszczególne sklepiki :))Wojtek miał ferie zimowe,więc ile się dało, to przebywaliśmy w czwórkę. Nie zastanawiałam się wtedy, czy to aby dobrze,że szpitalna atmosfera zaczyna nam wchodzić w krew, zaczynamy jak dawniej żartować, przekomarzać się i absolutnie nie traktować Marty jak chorej?...... Dzisiaj odpowiem Wam na to pytanie- BARDZO DOBRZE.....CHORY NIE MOŻE CZUĆ ,ŻE TRAKTUJECIE GO INACZEJ, BO WTEDY WIE,ŻE JEST CHORY I PODDAJE SIĘ TEMU.... a tak myśli ,że to tylko przejściowe i zrobi wszystko,żeby było jak dawniej-normalnie i naturalnie.
Dla przykładu: skoro zawsze robiliśmy sobie jaja z piosenki Feela, którego tak naprawdę Marta uwielbiała , tylko teledysk nastrajał do żartów, to czemu w szpitalu,kiedy ma ochotę i dobry nastrój, nie robić tego samego??Pamiętacie reklamę Banku Millennium i Feela śpiewającego "Mój dom".......przez całe wakacje przed choroba Marta śpiewała to po kilka razy dziennie i układała usta i twarz w grymasach jak on.... teraz tez próbuje, choć sterydy zmieniły jej buźkę, to humor został ten sam ;)
Najpierw zobaczcie oryginał :))
A teraz "wierną kopię" :))
Oglądam film i widzę,że kilku rzeczy nie napisałam.....
1.Kiedy główna przełożona pielęgniarek Joana ( dziękuję, dziękuję,dziękuję ) zorientowała się,że mamy częstsze wizyty i próbujemy złapać oddech we czwórkę to przydzieliła Marcie oddzielny pokój. Tutaj w Irlandii, bardzo przywiązuje się uwagę do prywatności nastolatków...o tym też szerzej napiszę w przyszłości. Myślę,że widziała także moje zniecierpliwienie i pobudzenie wiadomością o wyjeździe do Anglii i nie chciała ,żeby moje nastroje wpływały na innych pacjentów i ich Rodziców..... psychologia i obserwacja - dziękuję Joana :)))
2. Jak widzicie, Marta super rusza ręką, ma podniesioną powiekę i dobry humor.....to zasługa "boskich sterydów", od których uzależniała się z dnia na dzień coraz bardziej...w trakcie filmu sami słyszycie jej komentarz "Mamusiu, nic nowego: spać-jeść, spać-jeść, spać-jeść". Pokazowe ruszanie rączką jest dla Babci Zosi, która upadła w centrum handlowym ze schodów i tak niefortunnie złamała obojczyk,że trzeba było wstawić implant. Szeregi rehabilitacji wciąż nie przynosiły efektów (zresztą do dzisiaj czyli marzec 2011) i porównując do wcześniejszego nieruszania ręką przez Martę chcemy mobilizować Babcię do zintensyfikowania ćwiczeń.
3. Te wszystkie "wyszywanki". które dzielnie Przemek dziergał i sznureczki,które Wojtek przyklejał to Marty układy z chłopakami , hehehehhehe, bo tak naprawdę terapeuta OT ( Occupational Therapy -Terapia Zajęciowa) przynosił to wszystko dla niej, aby ćwiczyła właśnie lewą rękę. Wspominam o tej funkcji w szpitalu, bo kiedy poznałyśmy akurat tego w Beaumont, wydawało nam się,że to nijak się ma do ewentualnych rehabilitacji, czy przyszłościowej rekonwalescencji Marty.....przeświadzczenie to wynikało z głębokiej niewiedzy systemu medycznego w Irlandii.......zapewniam Was,że "OT" odegra BARDZO DUŻĄ rolę w całej historii Marty,więc warto już zapamiętać,że na razie kojarzymy go z zabawkami do uaktywniania ręki.......ech,aż mi się dzisiaj wierzyć nie chce,że wtedy nawet nie sprawdzałam w internecie i sownikach co znaczy OT.......oj oj oj!!!!Pan od zabawek???Wariatka ze mnie.....
Wojtek żartował z Martą jak dawniej. Chyba wszyscy przyzwyczailiśmy się do myśli, że Marta zmienia tylko wygląd, a mentalnie jest taka,jak dawniej. Widząc ich takich, nie chciałam pamiętać słów Doktora sprzed kilku dni....... próbowałam wierzyć,że Liverpool pomoże............