Sformułowania takie jak „walczyć z rakiem” czy „przegrać z rakiem” są powszechnie używane w mediach i języku potocznym, ale coraz częściej spotykają się z krytyką ze strony psychologów, psychoonkologów i osób chorych. Rak to choroba a nie walka. 

Po śmierci Joanny Kołaczkowskiej psychoonkolog  Milena Dzienisiewicz zwróciła się z apelem do dziennikarzy o zmianę narracji dotyczącej choroby nowotworowej. "Jako psychoonkolog, na co dzień pracuję z pacjentami i ich rodzinami, obserwując, jak język mediów kształtuje ich postrzeganie raka. Sformułowania takie jak "przegrał walkę z rakiem" są szkodliwe." I wyjaśniła: 

"Rak to choroba, a nie bitwa, którą można wygrać lub przegrać. Używanie terminologii militarnej sugeruje, że brak wyleczenia jest wynikiem niewystarczającego wysiłku pacjenta, co jest bolesne i nieprawdziwe. Choroba nowotworowa jest złożona i na jej przebieg wpływa wiele czynników.

Wiem, że dramatyczne nagłówki mogą "klikać", ale ich koszt jest zbyt wysoki. Budują one niepotrzebny lęk, piętnują osoby, które chorują, i utrudniają proces zdrowienia." 

Podobnie o "walce z rakiem" pisze od dawna psycholog i psychoterapeuta, dr Małgorzata Talarczyk. 

"Zmarła wyjątkowa artystka Joanna Kołaczkowska. Zmarła z powodu choroby nowotworowej, wobec której aktualnie medycyna okazała się bezsilna.
Dlatego proszę z szacunku dla zmarłej nie powielajcie Państwo bezrefleksyjnie frazy, że pani Joanna "przegrała walkę z rakiem". To nie osoba chora przegrała, to medycynie nie udało się pokonać choroby.
Jeżeli myśleć o "przegranej walce z chorobą" to zawsze przegrywa medycyna, nie czyńmy słowami - przegranej Osoby."

Wiele jest podobnych głosów ze strony pacjentów onkologicznych, ale są i tacy chorzy, którzy leczenie raka postrzegają jako walkę. 

"Jestem pacjentką onkologiczną. Przeszłam przez fazę ostrego leczenia — chemioterapia, operacja, radioterapia. Teraz zmagam się z powikłaniami, które nie znikają, nawet jeśli potrafię się uśmiechać, pracować i „jakoś wyglądać”. Każdy dzień to wysiłek: fizyczny, psychiczny, egzystencjalny. I dla mnie — właśnie walka to słowo, które oddaje istotę mojego doświadczenia. Nie dlatego, że ktoś mi wmówił, że rak to wojna. Ale dlatego, że tak się czuję. Walczę — o sprawność, o jakość życia, o nadzieję, o to, by być matką, partnerką, pracownicą, osobą, która nie znika pod ciężarem diagnozy. To nie jest metafora narzucona z zewnątrz, ale mój język. Mój sposób nadania sensu cierpieniu." - pisze pani Katarzyna.

Każdy chory ma prawo do własnego języka, do mówienia o chorobie i leczeniu po swojemu. Wydaje się więc, że generalnie powinniśmy używać języka neutralnego, bez "militarnych" metafor. Ale jeśli chory, z którym mamy kontakt mówi o walce, to go w tej "walce" wspierajmy.

Zdrowia i trzymajcie się,