Ostatnie odpowiedzi na forum
Użytkownik @dgod napisał:
Użytkownik @filip napisał:Wszystkim, a szczególnie anusi112 polecam książki Carla Simontona i Akademię Walki z Rakiem (jego program autorski).W tej książce jest promowana jedna z metod postępowania psychologicznego w przypadku choroby nowotworowej, ale nie jest to metoda uniwersalna, nie można jej stosować u wszystkich, ma swoje zalety i wady, zwolenników i przeciwników
Można wiedzieć u kogo nie można stosować zdrowego myślenia, relaksacji, wizualizacji, rozstania się ze szkodliwymi przekonaniami, wiary, że rak to nie wyrok... itd.?
Wszystkim, a szczególnie anusi112 polecam książki Carla Simontona i Akademię Walki z Rakiem (jego program autorski).
Jak jest Pana ocena diety zgodnej z grupą krwi? Może pomóc?
Czy tzw. suplementacja w postaci gotowych preparatów suplementów dietetycznych (celowo nie podaję firmy - pytam ogólnie) może pomóc w walce z chorobą nowotworową?
Ja jestem dopiero przed naświetleniami i przed operacją. Nie mam wsparcia nawet własnej żony. Dopiero teraz zrozumiałem, że całe to małżeństwo było do bani. Nic ją nie obchodzę. Mam jednak jeszcze małe dzieci i dla nich muszę przeżyć. Nie ma co histeryzować. Na pewno "przygoda" z rakiem wiele zmieni w moim życiu. W takiej sytuacji okazuje się na kogo możemy liczyć, a na kogo nie. A uśmiech? - tak, on musi być mimo wszystko.
Pralina - to nie masz, tylko miałaś raka. Teraz zdrowy tryb życia (na ile można), suplementacja - przede wszystkim antyoksydanty, żeby już nigdy nie było nawrotu.
Moja mama miała operację w 2001 roku. Były b. złe rokowania, bo był b. późno zdiagnozowany. Ponadto mama miała wiele przeciwskazań (m.in. zaawansowana wieńcówka, wada serca itd.). Jednak udało się. Ja z kolei od 1 czerwca zaczynam radioterapię (tylko 5 naświetlań) i operacja usunięcia guza, który ma w tej chwili 5,5 cm (usuwa się fragment jelita wraz z otoczką tłuszczu). Pobiera się materiał do badań histopatologicznych. Właśnie wyniki tych badań zadecydują czy będzie chemia. Gdybym trochę więcej wiedział o raku jelita - kolonoskpię wykonałbym sobie w 2001 roku - być może był to wtedy polip a nie guz rakowy (guz w jelicie wcale tak szybko nie rośnie). Na pewno po operacji muszę coś zrobić w kwestii szerzenia wiedzy onkologicznej. Jak uniknąć, jak wyprzedzić i jak sobie radzić, gdy już jest. To bardzo ważne. Ja od września-października 2009 r. krwawiłem, ale wyniki krwi miałem b. dobre, nie traciłem na wadze, nie pociłem się, nie byłem męczliwy (tak jest zresztą do dziś). W związku z tym od lekarza, do lekarza - mówili o: uchyłkach, może hemoroidy, zespół jelita drażliwego, zapalenie jelita itp. Nawet gastroenterolog, która wykonywała mi kolonoskopię, była temu przeciwna - bo kolonoskopia zaostrzyć miała mi zapalenie jelita, które podejrzewała. Tymczasem kolonoskopia jest podstawowym badaniem i przy jakichkolwiek wątpliwościach należy ją bez zwłoki wykonywać. A co by się stało, gdybym miał w dolnym odcinku hemoroidy? Leczyli by mnie na nie, a guz dalej by rósł. Oprócz wiedzy medycznej potrzebne jest jeszcze logiczne myślenie: przecież można mieć i hemoroidy i raka! - jedno drugiego nie wyklucza. Pardon, trochę przynudzam, ale środowisko chorych i i ch najbliższych powinno się zjednoczyć w celu niesienia wiedzy (i to tej praktycznej) oraz otuchy - ona jest bardzo potrzebna. Pozdrawiam i do przodu siostry i bracia!
Nie rezygnuj z chemii! Wspieraj organizm suplementami. Zdrowo się odżywiaj i unikaj toksycznych ludzi, którzy sieją zwątpienie. Wygrasz.
Moja mama już po 60-tce miała raka jelita. Usunięto jej cienkie i połowę grubego (niestety zbyt późno zdiagnozowano). Przeszła chemię pomoimo wielu przeciwskazań (inne choroby). Zniosła ją niespodziewanie dobrze. Została wyleczona. Trzeba pamiętać, że od samego początku była pozytywnie nastawiona. Później jeździła już tylo na kontrolę. Jeśli u Twojej mamy usunięto tylko guza, to znaczy, że się nie rozsiał - BARDZO DOBRE ROKOWANIA. Trzeba się stosować do wskazań onkologa. Być może trzeba zmienić styl życia. Mnie niedawno zdiagnozowano raka jelita (spadek po mamie :). Czekam na wyniki badań histopatologicznych. Z całą pewnością pokonam go - tak, jak i Twoja mama. Mam jeszcze małe dzieci, więc w ogóle nie biorę pod uwagę innego scenariusza. Raka trzeba traktować, jak wiele innych chorób. To nic szczególnego ani wyjątkowego. 90% sukcesu jest w naszej głowie. Psychika odgrywa ogromną rolę.Myślę tylko pozytywnie. Już w trakcie chemii będę stosował antyoxydanty - które zaaprobował onkolog - z myślą dożycia co najmniej 90 lat (tak mi cyganka wywróżyła :). Paradoksalnie po takich traumatycznych przeżyciach wielu ludzi docenia to, co ma. Są tacy, którzy odkrywają, że są szczęśliwi, tylko o tym poprzednio nie wiedzieli. Śmiało wychodźcie na środek ringu. Nie dajcie się zapędzić rakowi w róg. Mam wrażenie, że jesteś przestraszona - niepotrzebnie. Rak jest po to, żebyśmy go pokonali i docenili np. spacer z dzieckiem czy wypicie kawy z żoną. Na pewno wygramy!
Podstawowa kwestia: jaka jest diagnoza? Jakie badania zostały wykonane? Na pewno powinno być USG jamy brzusznej, gastroskopia z pobraniem wycinków do badań (także pod kątem bakterii), z krwi markery i na helikobakter pylorii. Na pewno nie przesadzasz. Trzeba szukać przyczyny problemów. Jeśli powyższe kroki nie przyniosą odpowiedzi, być może przyczyna tkwi w psyche. Np. nerwica, ale najpierw trzeba wykluczyć to pierwsze.