dronka, Wygrał

od 2010-07-09

ilość postów: 63

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

12 lat temu
makro!
uwielbiam Mrzeżyno, os kilku lat tylko tam spędzamy wakacje :) w ubiegłym roku też byliśmy, wspaniałe miejsce, które polecam wszystkim!

może w tym roku, znów tam będziemy :)

pozdrawiam Was Dziewczynki :)

Rak jajnika

12 lat temu
na szczęście nie musiałam wspomagać się lekami przy chemii, przeszłam ją w terminie i bez przeszkód. piłam tylko sok z buraków i żurawiny, brałam rutinoscorbin - to wszystko. wyniki miałam zawsze dobre :)
oby tak dalej - w piątek mam kontrolę i znów zaczynam się trochę denerwować...

pozdrawiam

Rak jajnika

12 lat temu
bihac!!! ale Wy jeszcze nic nie wiecie!!!
nie denerwuj się na zapas. bo to w niczym nie pomoże...

Rak jajnika

12 lat temu
co Ty raczeko756 opowiadasz!!! nie wolno Ci myśleć o najgorszym!!! owszem porządek w papierach od czasu do czasu trzeba zrobić (na mnie też czeka ten bałagan... ) po to żeby nie szukać, a nie po to, żeby przygotować innym!!!

nie pozwalam Ci tak myśleć!!!

Rak jajnika

12 lat temu
jestem wstrząśnięta,
dziś zmarła moja koleżanka, z którą leżałam w szpitalu...
i znów ten cholerny skorupiak wygrał :(

Rak jajnika

12 lat temu
tak mi przykro Okólarku...
ale pamiętaj - Anioły istnieją i teraz jednym z nich jest Twoja Mama
czuwa nad Tobą i Twoją Rodziną
trzymaj się

Rak jajnika

12 lat temu
witaj Beatko. ja między chemiami piłam dwie szklanki soku z buraków, z żurawiny. chemię przeszłam planowo. ale to na pewno zależy od organizmu. trzymaj się.

Rak jajnika

12 lat temu
mój lekarz też mi powiedział, że mam żyć tak jak wcześniej. żadnych suplementów, żadnych dodatkowych witamin, jeść wszystko na co ma się ochotę... :) dzięki temu przybrałam nieco na wadze ;) hi hi ale co tam, najważniejsze, że wyniki dobre!!!

rak jajnika

12 lat temu
trzymaj się bajko i daj znać. DZIELNA BĄDŹ!!!

rak jajnika

12 lat temu
dziewczyny, nie można się poddawać! ja dowiedziałam się o swoim ogromnym guzie rok po urodzeniu syna. długo się leczyłam, żeby go mieć, na szczęście udało się zanim zachorowałam... do lekarza poszłam pochwalić się Młodym, a on po zbadaniu mnie, powiedział, że muszę szybko do szpitala. markery - 477. najpierw mój kochany doktorek usunął mi jeden jajnik, ale powiedział, że nosiłam w sobie guz wielkości główki noworodka... potem w centrum onkologii powiedzieli, że trzeba usunąć wszystko. po operacji markery spadły do 8. dalej chemia... markery nie rosną, a spadają - 9 listopada miałam ostatnią kontrolę i było czysto, markery 4,7. mój syn skończy w grudniu 3 lata, ja 37.

nie poddaj się, nie mam na to czasu! mam Młodego, na którego czekałam tyle lat :) a to co przeszłam z guzem i chemią traktuję jak epizod i tylko tego się trzymam!!!

dobrego dnia Dziewczynki :)