nowotwór dwunastnicy

12 lat temu
Witam, Mam niespełna 37 lat. W lutym zdiagnozowano u mnie nowotwór brodawki większej dwunastnicy (brodawki Vatera). 12.04.11 poddałam się operacji w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Usunięto mi część żołądka, dwunastnicę i głowę trzustki. Jestem dobrej myśli i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Najgorsze mam już za sobą. Jeśli jest tu na forum ktoś, kto miał podobną dolegliwość to bardzo proszę o kontakt (camill1@op.pl).
45 odpowiedzi:
  • 11 lat temu
    Prowadzi mnie Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu, a dodatkowo konsultuję się też u prof. Marka Krawczyka z Kliniki Chirurgii Wątroby z Warszawy.
  • 11 lat temu
    A który oddział w WCO?
  • 11 lat temu
    Bardzo dziękuję......mam jeszcze jedno pytanie czy takie leczenie jest refundowane, czy leczyłaś się prywatnie, czy też lekarze oczekiwali na jakieś profity?. Przepraszam,że o to pytam, ale w tym szpitalu w którym jest moj mąż chyba oczekiwano od nas pieniędzy.Jak to jest z oczekiwaniem na operację- musiałaś czekać na miejsce długo? Ja chyba zwarjuje......jestem teraz pewna ,że to rak:(
  • 11 lat temu
    Na początku prowadził mnie Oddział Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej I, którego ordynatorem jest prof. Paweł Murawa, a później, po zdiagnozowaniu przerzutów - Oddział Chemioterapii, a konkretnie dr Renata Szoszkiewicz. Cały czas moje leczenie jest refundowane przez NFZ i nikt nigdy nie żądał ode mnie pieniędzy. Nawet nie nie dawano mi odczuć, że ktoś oczekuje jakichkolwiek korzyści. Odpłatne są jedynie konultacje w Warszawie. Na termin operacji nie czekałam długo, jakieś 2-3 tygodnie, ponieważ operowało mnie 4 lekarzy + asysta, a nie jak w większości przypadków - dwóch + asysta. Po operacji przez tydzień byłam na OIOM-ie i potem kolejny tydzień na chirurgii.
  • 11 lat temu
    Widocznie trafiłaś na lekarzy z powołaniem i bezinteresownie niosących pomoc :) ....ja mam nadzieję,że po konsultacji z profesorem Kielanem też wszystko nabierze szybszego tempa i mój mąż zostanie szybko zdiagnozowany i leczony:) Kami37 Twoje informacje są niezwykle cenne dla mnie i dziękuję za Twoje posty , one dodają mi sił i wierzę w to, że będzie dobrze:)
  • 11 lat temu
    Trzymam kciuki za szybką diagnozę i służę pomocą. Dajcie znać co i jak.
  • 11 lat temu
    Jesteśmy już po konsultacji z profesorem Kielanem, bardzo miły człowiek a jednocześnie szczery...powiedział " musimy operować innego wyjścia nie ma, operacja długa i skomplikowana, chyba,że guz okaże się nieoperacyjny, ale na podstawie przedstawionych wyników wnioskuję, że będzie dobrze i wy państwo też macie w to wierzyć". Kazał nam się zgłosić na swój oddział 29.10. a już 31.10 operacja....Wierzę,że będzie dobrze i mój mąż pokona "skorupiaka".
  • 11 lat temu
    Na pewno tak będzie:-) Ja też zwycięzyłam i walczę dalej, mimo iż zdaniem niektórych nie miałam szans.
    Wiara to już połowa sukcesu :-)
  • 11 lat temu
    Dziękuję za słowa otuchy i za wsparcie. Mam jeszcze kilka pytań: czy po operacji bolało Cię bardzo?, jaki był ogólny Twój stan po tak rozległym zabiegu?jak wygląda Twoja dieta? Czy słyszałaś coś o leku Vilcacora? Czy oprócz zaleconych medykamentów stosowałaś jeszcze jakieś suplementy? Będę wdzięczna za odpowiedź :)Pozdrawiam:)
  • 11 lat temu
    Hej, hej!!! Cieszę, że mogłam choć w ten sposób pomóc. Moja operacja trwała ok. 6 godzin. 6 dni po zabiegu byłam na OIOMie. Ma się dużą bliznę w kształcie znaku mercedesa. W dwóch miejscach na brzuchu miałam podłączone dreny, do tego cewnik i sondę przez nos do żołądka, czyli łącznie ma się 4 woreczki :-), z którymi trzeba spacerować po korytarzu. Wszystko to jest zakładane jeszcze na bliku operacyjnym jak pacjent śpi, więc niczego nie czuje. Bólu nie czułam żadnego, ponieważ obstawiono mnie silnymi środkami przeciwbólowymi, m.in. morfiną, po której miałam urojenia :-( Kilka razy w ciągu dnia sprawdzają poziom cukru (co przy ingerencji w trzustkę jest ogromnie ważne).Na drugi dzień po operacji trzeba samodzielnie doczłapać do łazienki, zeby na siedząco się umyć. I powiem Wam, że mimo iż człowiek czuje się strasznie słaby, to o dziwo jest w stanie wykrzesać z siebie tyle sił, by do tej łazienki dojść. Przez te wszystkie dni na OIOMie nie dostaje się ani jedzenia, ani picia, nawet kleików. Podczas pobytu na OIOMie często spadała mi hemoglobina i dlatego miałam dwa razy podawaną krew. Często też gorączkowałam, nawet już po powrocie do domu niejednokrotnie budziłam się w mokrej pościeli. Generalnie, tak jak już pisałam, żadne bóle mi nie dokuczały, tylko byłam bardzo, bardzo osłabiona i nie mogłam za dużo jeść, bo nie miałam apetytu (kubek zupy to był wielki sukces). Spacery, nawet krótkie, bardzo szybko mnie męczyły. Jeśli chodzi o dietę, to nie jem niczego smażonego, niczego tłustego, czekolady, nie piję napojów gazowanych, alkoholu, nie przyprawiam potraw pieprzem, octem spirytusowym. Zastępuję to cytryną lub octem winnym. Mięsa przygotowuję albo na parze, albo w piekarniku zawinięte w folię aluminiową, albo duszę na niewielkiej ilości oliwy z oliwek. O Vilcacorze słyszałam. Wspomaga się nią jedna znajoma, która ma nieoperacyjnego guza trzustki (z dobrym efektem). Ja piję sok z owocu noni, zioła tybetańskie, tabletki sylicynar i nutri-drinki. Jendak zaraz po operacji polecam tylko nutri-drinki, a całą resztę można wprowadzić pózniej, jak mąż już dojdzie do sił.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat