Tematy
Witam wszystkich,to ze tu jestem jest dla mnie strasznie trudne...Pewnie nikt tak dobrze mnie nie zrozumie jak Wy.Moja mama dla mnie osoba wyjatkowa,dobra i cudowna gasnie na moich oczach i chociaz wiem ze taka jest kolej rzeczy nie moge pogodzic sie z bezsilnoscia i tym ze jest nie leczona...Mama ma 70 lat,zaczelo sie od ciaglej ,,grypy''oslabienia,spadkow cukru w nocy no i schudla ale tez malo jadla.Wszystko my jak i lekarz rodzinny,no i mama tez zrzucalismy na cukrzycę na ktora mama choruje od ok 55 roku zycia.Punktem zwrotnym byly dreszcze prawie codzienne i goraczka, i doszla dosyc silna anemiawtedy wiedzialam ze cos nie tak,rodzinny dal kolejny raz antybiotyk ale tez skierowanie na zdiecie pluc,dodam ze w ciagu 2 ostatnich lat mama przeszla covid czy co to bylo bardxo ciezko.Na zdieciach wyszedł guzek.Lekarz dal skierowanie na tk klatki piersiowej.Niestety miedzy czasie od badania do wyników mama trafila w stanie totalnego oslabienia do szpitala.Tam miala wykonany szereg badań,przyszly tez wyniki tych pluc.W opisie podejrzenie meta,pelno malych guzków. W szpitalu wykonano:broncho,gastro,kolono- skopie.pobrano wycinki z pluc,oskrzeli,żołądka i jelita,wykonano tk klatki piersiowej i jamy brzusznej oraz rezonans podbrzusza,narzadow rodnyc.WSZYSTKIE BADANIA NIE WYKAZALY ZMIAN NOWOTWOROWYCH,wycinki nie zawieraja komórek nowotworowych.A mama dalej mega slaba,goraczka do 41 stopni ktorej nie da sie zbic!wychudzenie,brak apetytu,silna niedokrwistosc jedynie co jest to powiekszona sledziona i 2 wezly chlonne powiekszone w jamie brzusznej i sledziona.Mama twierdzi ze nic jej nie boli,ma tez zlewne poty.Lekarz rodzinny dal mi antybiotyk i stwierdzil ze jest to rozsiew choroby nowotworowej o nieznanym pochodzeniu i czasem tak jest!Onkolog mowi to samo a pan ordynator z chirurgi nie podejmnie sie pobrania wycinka z tych wezlow bo przy takim oslabieniu organizmu moze to byc cytuje,,gwoźdz do trumny''11 grudnia udalo mi sie mame umowic do przychodni onko w gliwicach,chociaz pani z rejestracji nie wiedziala co ma napisac bo na wszystkich papierach mamy jest ze prawdopodobienstwo nowotworu o nieznanym pochodzeniu.Jesli ktos to przeczytal to dziekuje i prosze o pomoc czy ktos z Was tak mial czy moze Wasi bliscy.Wiem ze sa pewnie mlode osoby i mysla chcialbym dozyc te 70 lat i ja tez tak mysla ale....to nie dziala gdy chodzi o kogos kochanego nigdy nie jest dobry czas....a ja czuje ze zostalismy z tym sami,mysle kiedy cos przeoczylam ze ta cukrzyca......Jest mi tak zle...
Witam wszystkich,to ze tu jestem jest dla mnie strasznie trudne...Pewnie nikt tak dobrze mnie nie zrozumie jak Wy.Moja mama dla mnie osoba wyjatkowa,dobra i cudowna gasnie na moich oczach i chociaz wiem ze taka jest kolej rzeczy nie moge pogodzic sie z bezsilnoscia i tym ze jest nie leczona...Mama ma 70 lat,zaczelo sie od ciaglej ,,grypy''oslabienia,spadkow cukru w nocy no i schudla ale tez malo jadla.Wszystko my jak i lekarz rodzinny,no i mama tez zrzucalismy na cukrzycę na ktora mama choruje od ok 55 roku zycia.Punktem zwrotnym byly dreszcze prawie codzienne i goraczka, i doszla dosyc silna anemiawtedy wiedzialam ze cos nie tak,rodzinny dal kolejny raz antybiotyk ale tez skierowanie na zdiecie pluc,dodam ze w ciagu 2 ostatnich lat mama przeszla covid czy co to bylo bardxo ciezko.Na zdieciach wyszedł guzek.Lekarz dal skierowanie na tk klatki piersiowej.Niestety miedzy czasie od badania do wyników mama trafila w stanie totalnego oslabienia do szpitala.Tam miala wykonany szereg badań,przyszly tez wyniki tych pluc.W opisie podejrzenie meta,pelno malych guzków. W szpitalu wykonano:broncho,gastro,kolono- skopie.pobrano wycinki z pluc,oskrzeli,żołądka i jelita,wykonano tk klatki piersiowej i jamy brzusznej oraz rezonans podbrzusza,narzadow rodnyc.WSZYSTKIE BADANIA NIE WYKAZALY ZMIAN NOWOTWOROWYCH,wycinki nie zawieraja komórek nowotworowych.A mama dalej mega slaba,goraczka do 41 stopni ktorej nie da sie zbic!wychudzenie,brak apetytu,silna niedokrwistosc jedynie co jest to powiekszona sledziona i 2 wezly chlonne powiekszone w jamie brzusznej i sledziona.Mama twierdzi ze nic jej nie boli,ma tez zlewne poty.Lekarz rodzinny dal mi antybiotyk i stwierdzil ze jest to rozsiew choroby nowotworowej o nieznanym pochodzeniu i czasem tak jest!Onkolog mowi to samo a pan ordynator z chirurgi nie podejmnie sie pobrania wycinka z tych wezlow bo przy takim oslabieniu organizmu moze to byc cytuje,,gwoźdz do trumny''11 grudnia udalo mi sie mame umowic do przychodni onko w gliwicach,chociaz pani z rejestracji nie wiedziala co ma napisac bo na wszystkich papierach mamy jest ze prawdopodobienstwo nowotworu o nieznanym pochodzeniu.Jesli ktos to przeczytal to dziekuje i prosze o pomoc czy ktos z Was tak mial czy moze Wasi bliscy.Wiem ze sa pewnie mlode osoby i mysla chcialbym dozyc te 70 lat i ja tez tak mysla ale....to nie dziala gdy chodzi o kogos kochanego nigdy nie jest dobry czas....a ja czuje ze zostalismy z tym sami,mysle kiedy cos przeoczylam ze ta cukrzyca......Jest mi tak zle...