Ostatnie odpowiedzi na forum
Mieszalka, niestety musisz poczekać na wyniki. To najgorsza niepewność w życiu, ale każda z nas przez to przechodziła. Też dasz radę. I zawsze jeszcze może się okazać, że to tylko strach?!
Trzymaj się dzielnie i już. Po prostu zbierz się w sobie i zajmij czymś absorbującym - intensywny spacer, wiosenne porządki, dobry film, cokolwiek,co odwróci Twoją uwagę od koszmarnych myśli. To najlepsze i jedyne,co możesz zrobić teraz, by nie zwariować. Trzymam kciuki. A.
Basiu, wspaniałe wieści! I następną wizytę masz wyznaczoną dopiero na wrzesień, czyli za pół roku?! To chyba swiadczy najlepiej o dobrych rokowaniach - szczególnie, że zwyczajowo wizyty w pierwszych dwóch latach po ... wyznacza się co trzy miesiące! Zuch!
Ja dopiero w przyszłym tygodniu będę wiedzieć, na czym stoję ... trzymaj się ciepło i zdrowo.
Dziewczyny, no jestem, jestem. Zamierzałam napisać po kontrolnym, za tydzień, ale skoro już tak tęsknicie - melduję się! Czuję się dobrze, choć "sraczka" przed badaniem jest - a jakże!
To już prawie rok od zakończenia leczenia ... ale ten czas pędzi, a ja przed zaśnięciem powtarzam, jak mantrę - chwilo trwaj!!!!! Bo jest dobrze.
Trzymajcie za mnie kciuki. Uściski. Anita.
Dziewczyny,witajcie - pojawiło się sporo postów po moim wpisie, dlatego napisze tak ogólnie, do Was wszystkich.
Ja skonczyłam leczenie 9 miesięcy temu i - odpukać - fizycznie czuję się bardzo dobrze. Badania kontrolne ok, tylko rezonans niejednoznaczny - musze powtórzyć ...
Piszecie o strachu - cóż, nie ma się co czarować - on juz będzie naszym towarzyszem do końca - trzeba go oswoić i nauczyć się z nim żyć?! Każda musi znależć sama sposób na drania.Mnie bardzo pomagają spacery, praca, książki i proste czynności, które zajmują ręce i umysł ... napady paniki mam, szczególnie przed świtem,gdy coś wyrywa mnie ze snu ... no cóż, na to tez próbuję znależć receptę.
Co do badań kontrolnych - mam co trzy miesiące - badanie ginekologiczne, cytologię,morfologię,ob,mocznik i kreatyninę (dla sprawdzenia pracy nerek), co pół roku usg brzucha i rtg płuc - no i rezonans miednicy, ale to nie jest standard.
Dziewczyny, ten rak naprawdę daje się wyleczyć i z tych ginekologicznych jest chyba najlepiej rokujący. Nie poddawać się i póki to tylko strach, nie jest żle!
Pozdrawiam. Anita
Witaj warren12345! Rozumiem, że jeszcze jestes w trakcie leczenia ...? Szczecin ma podobno bardzo dobry ośrodek i specjalistów - sprzęt też ponoć nowoczesny.
Piszesz, że stwierdzono u Ciebie stadium IIB - to oznacza, że obecny jest naciek na tkankę przymacicza, a ponieważ są tam duże naczynia krwionośne, moczowody i zakończenia nerwowe - trudno zachowac margines operacyjny - stąd radykalna radiochemioterapia. Czasem, gdy guz jest duży, nawet we wczesniejszych stadiach lekarze odstepują od operacji na rzecz radioterapii.Efekt leczenia jest podobno taki sam.
Ja jestem juz po leczeniu - jeśli masz jakies pytania dotyczące przebiegu samej terapii, samopoczucia, itp. służę pomocą.
Wiem,przez co przechodzisz i wiem, że nie jest łatwo,ale wiem też, że da się ten koszmar przetrzymać.
Piszesz, że miałaś duży guz ... rozumiem, że wykonywano Ci rezonans lub TK ?
Dojezdżasz na leczenie,czy lezysz w szpitalu?
Pisz o wszystkim, co Cię gnębi i niepokoi. Pozdrawiam. Anita.
Witajcie Dziewczyny! Zajrzałam do was żeby zaprosic Was na juz działające od dawna forum załozone przez Taterniczkę. Jest tam nas dużo więcej - polączmy zatem siły! Będzie rażniej!
Grosik, czy dobrze rozumiem, że miałas operację po wznowie (piszesz o przerzucie?!), a Twoje pierwsze rozpoznanie to IIIB?
Jesli tak było, a Ty jestes ciągle z nami - musisz to koniecznie napisać na kazdym istniejącym forum poświęconym rakowi szyjki macicy - takie historie to koło ratunkowe dla psychiki każdej z nas!
Przepraszam, jesli zle zinterpretowałam Twoją wypowiedż, ale wyraziłas się dość enigmatycznie, stąd moje pytanie.
Tak, czy siak zyczę końskiego zdrowia. Anita.
Cześć dziewczyny!
Astralna, czytam o Twoich cierpieniach i tak sobie myslę, że mogłabyś skontaktować się z Funacją "Kwiat Kobiecości", którą załozyła Ida Karpińska. Też chorowała na raka szyjki macicy. Teraz wspiera kobiety, które zmagają się z chorobą. Ta fundacja istnieje już ponad dziesięć lat. W jej ramach działa wielu specjalistów oferujących wszelaką pomoc. Może znalazłabyś kogoś w Twojej okolicy, kto mógłby coś zaradzić na Twoje troski?! Bez problemu znajdziesz w internecie bezposredni kontakt mailowy i telefoniczny do Idy Karpińskiej. Możesz do niej zadzwonić. Odpowie napewno i może coś podpowie.
Życzę powodzenia i daj koniecznie znać, co i jak.
Pozdrawiam Cię. Anita.
Cześć! Tak mnie jakoś wzięło ostatnio na sentymentalną nutę... a żyć mi się chce, jak cholera! Coraz częściej mam chwilę, gdy zapominam o raku, a to co było jawi mi się jak koszmar ze snu. No niestety - koszmar był, ale na jawie - to pierwsza myśl przed zaśnięciem i pierwsza po przebudzeniu ...
Doris, ty też nie miałaś operacji, prawda? Jak czujesz się po tylu latach? Nie miewasz większych problemów z póżnymi objawami terapii?... no poza seksem, który jest do bani.
Nie wiem czego się spodziewać z upływem lat.
Z tą kapielą jest nadzieja, jak widzę - super, bo tez uwielbiam wygrzewać się w ukropie!
Denerwuję się przed kontrolnymi ... pozdrawiam. Anita.
Marta, żle mnie zrozumiałaś! Ten najniebezpieczniejszy czas jest do półtora roku, a zatem przekraczasz magiczna granicę, choć do spokoju jeszcze daleka droga ... o takowym może mówić chyba jedynie Tolla.
A propos pracy - powinnas wrócić do normalnych zajęć - to świetna terapia - świat normalnieje.
Ciekawa jestem, co mówi twój onkolog na temat kolonoskopii? Chciałabym zrobic to badanie dla spokoju ducha, ale nie wiem,czy nie za wcześnie - jelita po terapii są jednak trochę sfatygowane.
A możesz kapać się w wannie? Na forum dziewczyny piszą różnie - jednym zakazano, inne korzystają z uroków wanny ...
Cześć dziewczyny! U mnie tez wszystko gra! Na luty mam wyznaczone kolejne badanie kontrolne, tym razem z RTG płuc, Usg brzucha i morfologią - nie muszę pisać co się ze mną dzieje ... Musze też powtórzyć rezonans - ostatnio wyszły jakieś niejednoznaczne - pasmowate cienie ... ?!
Żałuję, że oprócz Tolli nie pisze regularnie żadna kobietka dawno wyleczona - jakoś lepiej się czuję, gdy czytam czarno na białym, że takie rzeczy po prostu się dzieją - łatwiej mi uwierzyć we własne ocalenie.
Weroniko, gdzieś ostatnio wyczytałam, że najbardziej niebezpieczny jest okres 1,5 roku po leczeniu. Potem ryzyko nawrotu gwałtownie spada. Twoja mama szczęśliwie przezyła juz dwa lata, zatem ... ze znacznie wiekszym prawdopodobieństwem niż wcześniej wszystko zmierza ku dobremu.
Pozdrawiam forum Anita.