Ostatnie odpowiedzi na forum
Iza81. Jesli naczyniowiec znowu Ci odmowi i rodzinny tez zadzwon znowu do NFZ i przedstaw problem.Oni Ci powiedza,ktory lekarz ma to zrobic . Moja kuzynka miala kiedys podobny problem i zadzwonila ze skarga na lekarzy. Pani jej powiedziala,ze ludzie zle robia ze nie zglaszaja problemow i sama jej znalazla lekarza ktory zgodzil sie im pomoc. Moja mama byla znowu u ordynatora,a ten znowu ja potraktowal jak powietrze. Rece opadaja. Za to chirurg ktory operowal tate to zloty czlowiek. Tata byl u niego na zdjeciu szwow. Wszystko tacie wytlumaczyl. Ten lekarz ma caly czas usmiech na twarzy. Mama jest zdziwiona zachowaniem ordynatora,bo w dawniejszych kontaktach byl mily. Moze nie lubi pacjentow onkologicznych. Mozesz jeszcze sprobowac zdobyc numer do waszej rodzinnej i poprosic o pomoc.Bede trzymac kciuki ,by w poniedzialek wszystko poszlo po Twojej mysli. My tez mamy ciezki dzien konsylium. Trzymaj sie Iza.
Iza81. Zaufaj lekarzowi. On ma racje,ze niektórzy lekarze wypowiadaja sie nie majac zielonego pojecia na dany temat. Chirurdzy wiele juz widzieli i troche doswiadczenia maja,a co moze wiedziec taki zwykly lekarz rodzinny. Usuna zmiane i bedzie dobrze. Dwa wyniki nie moga byc mylne.Teraz byle operacja przebiegla bez powiklan i niedlugo bedziecie mogli o wszystkim zapomniec.Bedzie wszystko dobrze zobaczysz :)
Iza81. Trzymam kciuki by wszystko poszlo sprawnie. Boze az mnie zmrozilo.Moja corka tez ma 13 lat.Krzysztof Kolberger zyl z rakiem nerki 20 lat,a podobno bylo juz z nim krucho. Miejmy nadzieje,ze ta chemia paliatywna pomoże i uda sie jeszcze podjac jakies leczenie.Gdzie tu sprawiedliwosc,ze jeden zyje 90 lat i nie wie co to lekarz,a drudzy cierpia i mlodo musza odejsc i juz o dzieciach nie wspomne. Mowi sie ,ze tylko smierc jest w zyciu sprawiedliwa ,ale to nieprawda. Jeden odejdzie w strasznych bolach a drugi we snie.Nie ma porownania. Napisz co lekarz powiedzial. Ciekawa jestem czy Tk wykaże u Was tego guza,bo u nas nie bylo widac. U tego pana co wczesniej pisalam tez Tk nie pokazalo wrzoda chociaz mial robione w innym miejscu niz tata. U nas jeszcze tydzien do tego wyniku z wycietego guza. :(
Iza 81. Powiem Ci tak.Co do ryzykownych operacji. Moj tata ma ostry stan zapalny żołądka, znowu mu robili gastro i pobrali wycinek. Kolejne nerwy. Wysoka cukrzyce,otylosc i jeszcze pare chorob. Lekarze powiedzieli wyslokie ryzyko operacji
I sie udalo.Zero komplikacji. Za tata na lozku lezal pan operowany na jelito 4 dni wczesniej. Zero raka zero chorob i co.Wczoraj tata wychodzil do domku.a ten pan w tym czasie jechal na ponowna operacje. Wygladal strasznie. W czwartek jade z tata na kontrole do chirurga. U nas kontakt z lekarzami po operacji jest tragiczny. Mama poszla d ordynatora by sie dowiedziec cos wiecej,a on do niej tylko w uchylonych drzwiach mowi co Pani chciala
. dodal tylko ja nie operowalem,ale sie udala i nawet do gabinetu nie zaprosil. Pogawedka w uchylonych drzwiach. Wpisany byl,ze to on mial operowac.Tata przy wypisie sie go spytal co moze jesc by sobie wyniki krwi poprawic do chemioterapii,a on mu na to ,a kto panu powiedzial ,ze pan chemie dostanie. Ty zalujesz,ze za bardzo sie staralas,by do Gliwic sie dostac,a ja ze nie naciskalam bardziej by tata na Bydgoszcz sie zgodzil. Lekarze sie staraja ratujac nam zycie ,ale czesto nie umieja sie postawic w sytuacji chorego i jego rodziny. Cos jest w powiedzeniu,ze zdrowy nigdy chorego nie zrozumie. Majo. Spotkalam znajomego w szpitalu. Nie chcial mi powiedziec na jakiego raka choruje,bo ukrywa to i oprocz rodziny nikt nie wie. Powiedzial mi ,ze leczenie nie dalo efektow. Pojawily sie przerzuty do pluc i glowy. Dawali mu 2 miesiace. Odbieral wlasnie wyniki. Tk czyste. Zyje 2 lata. Poddal sie intensywnemu leczeniu. Ledwo funkcjonowal. Teraz nie zaluje,ze posluchal lekarza i walczyl dalej.My teraz czekamy na wyniki.Żołądka o wycietego guza. To czekanie jest strasznego. Znacie to uczucie wiec rozumiecie.Probuje nie myslec o tym ,ale mi nie wychodzi. Trzymam sie mysli,ze lekarz ktory wychodzil z sali operacyjnej powiedzial do mojego meza,ze przy tej ilosci chorob co ma moj tata leczenie bedzie dlugie. Dla mnie to jest nadzieja,ze nie skreslil taty na poczatku leczenia.Operowal go mlody jak na lekarza chirurg najpierw myslalam,ze to zle,ale teraz mysle ze moze i dobrze. Zobaczymy.
Moze mi ktos powiedziec jak to wyglada po operacji. Czy dalej opieke sprawuje chirurg onkolog czy sie jest juz kierowanym dalej ? I po jakim czasie robia badania by kontrolowac przerzuty? Wiem,ze teraz jeszcze musimy czekac na wynik histopatologiczny,by okreslic stopien zaawansowania.
Iza81. Zrobili wczoraj. Wzieli tate jako ostatniego. Jeszcze nie wiemy jak poszla.Jak poszlismy z mama po pracy to juz nie bylo lekarza. Nie ma stomii
.Operacja tradycyjna,ale naciecie nie jest duze.Wczoraj nic jeszcze taty nie bolalo.lekarz nam tylko kazal powiedziec,ze on jest zadowolony bo udalo mu sie zrobic to co zaplanowal.Mysle,ze myslal o tej chwili co myslal ze to rak i wtedy nam mowil jak to bedzie wygladac.No i powiedzial ze guz byl jeden.Tylko to nam przekazala pielegniarka.
Majo. Bardzo chwala Wa-we jesli chodzi o watrobe. Tam sie podejmuja czasami bardzo trudnych operacji.Co do jedzenia,to moj tata tez je wszystko na co ma ochote. Ostatnio zjezdzilam polowe sklepow w miescie by mu kupic jego ulubiony salcesonik. Nie chce sobie pozniej wyrzutow robic ,ze czegos mu nie dalam. Stwierdzilam,ze i tak na nic juz nie mam wplywu. Dzisiaj na oddziale widzialam statszego pana co mu zrobili w nacy operacje,bo wyl z bolu.Okazalo sie,ze mial wrzody na jelicie. Pomyslalam sobie starszy czlowiek.Troszke juz pozyl i dostal szanse by zyc dalej.Trzeba miec szczescie i chyba jednak to juz u gory zapisane jest jak dlugo mamy zyc. Skoro nie mam na nic wplywu , to chociaz sprobuje spelniac te drobne zachcianki co ma moj tato.Niby powinno unikac sie cukru i innych rzeczy. Jednak ja mysle,ze jak za bardzo go bede pilnowac,to bedzie skutek odwrotny i zje tych zakazanych rzeczy wiecej. Boje sie czegos innego. Chwili,ze lekarz mi powie ze jest lek co moze tacie pomóc,a nie bedzie mnie na niego stac.Znam kobiete ktora taki lek na jelito bierze i podobno to oddala widmo przerzutow od niej. Majo ja wierze,ze chemia moze zmiejszyc guza. Pisali ludzie o takich przypadkach i pozniej operowali.Moj tatus mi ciagle teraz powtarza,ze to co go czeka to i tak tego nie uniknie. Wylalam juz tyle lez. Teraz mam juz tylko jeden cel. Spedzac z nim jak najwiecej czasu i to samo robia moje dzieci,by zyl naszymi sprawami,bo wtedy mniej ma czasu na rozmyslania.Teraz tak naprawde poznaje mojego tate.
Majo. Co u Was slychac ? Jak tata?
Jutro operacja, a dzis lekarz mowi,ze na Tk nie uwidoczniono guza jelita i wszystko zobacza dopiero jak tate otworza. Jak to mozliwe przeciez kolonoskopia wykazala guza 5 cm w poprzecznicy. Jest taka mozliwosc,ze tk moze go nie pokazac. Mam juz dosyc?
Iza81. U nas bardzo nerwowo. W niedziele szpital,a w poniedzialek planowana jest podobno operacja. Najgorsze,ze znajomi racza mnie opowiesciami jak ktos znal i mial kogos z rakiem jelita i jak to sie zle konczy. Tata nalezy do takiego klubi seniora i tam wszyscy wiedza. Teraz zaczepiaja mnie na ulicy i racza opowiesciami. Tata mowi,ze woli o tym mowic niz trzymac w sobie.Mi jednak z ta wiedza ludzi nie jest dobrze. Nie dziwie sie,ze Twoj tata wymiotuje czasami . Mam to samo jak z nerwow sciska mi żołądek. Fajnie,ze u Was jest to zmiana zapalna,bo życie z ta wiedza ,ze to nowotwór jest okropne.