Ostatnie odpowiedzi na forum
Tata najpierw był operowany, bo jelito pękło. Po 6 tygodniach dostał chemię- FOLFOX4- 12 razy co dwa tygodnie. Od prawie miesiąca wiemy że ma przerzuty. Za kilka dni dostaniemy wyniki badań, które powiedzą jaka chemia to będzie.
Dziś w dość nietypowy sposób spędzaliśmy czas. Rozpaliliśmy ognisko i siedzieliśmy, wygłupialiśmy się i graliśmy w śmieszną grę. Wszyscy dobrze się bawiliśmy. Nie chce myśleć, że to mogą być ostatnie święta. Jest cudownie być teraz razem.
Też mi się wydaje, że każdy przypadek jest inny. Ogólnie to słuchajcie, to nie jest chyba tak, że jest diagnoza i zaraz koniec. To trwa od kilku miesięcy do kilku lat. Wiadomo, że każdy chce być w opcji- kilka lat... Każdy z nas chce tego dla swoich bliskich.
8 cm, chyba były dwa. Jeden przerastał ścianę jelita na długości 6 cm, a drugi 4 cm.
Słuchaj, szansa na to że to się zatrzyma jest mała, jednak znam jeden taki przypadek, a mój tata jest ciągle w świetnej formie. U was jest o tyle niekorzystna sytuacja, że ojczym został bardzo osłabiony operacją. No ale trzeba go postawić na nogi. IV stopień wynika z wielkości guza, który u Was został określony na T4 i to jest najwyższy z możliwych, mój tata ma tak samo. N3 to przerzuty do kilku węzłów chłonnych, a M1 to przerzuty dalekie. To kwalifikuje do IV stopnia zaawansowania choroby. Wpisz sobie - rak jelita grubego w wikipedii i tam masz tabelkę, zrozumiesz o co chodzi. W przypadku jelita grubego statystyki są bezwzględne. Mój tata też ma fatalne rokowania, wszystko kwestią czasu i wytrzymałości organizmu i też nie wyobrażam sobie życia bez niego, choć jestem świadoma tego co się stanie. Nie akceptuje tego co wiem i nie umiem tego wytłumaczyć.
Jego podejście jest bardzo dobre. Ty też trzymaj się dzielnie. Wszystko może się wydarzyć. Normalnie podejmijcie leczenie. Nie poddawajcie się.
No tak, tu zagrożeniem jest perforacja jelita. Szkoda, że jak już go otworzyli to nie zdecydowali się na wycięcie. Teraz operacja go oslabiła. Ważne zeby patrzeć z optymizmem ale i z swiadomościa, że sprawa jest bardzo poważna.
W jakim szpitalu jest ojczym? Gdzie się leczycie?
Musicie myśleć pozytywnie, nie płakać przy nim i nie dać poznać, że jest ciężko. Nadzieja i miłość bliskich czyni cuda, on nie może się załamać. Trzymam kciuki, teraz ważny jest każdy dzień, każda chwila. Mój tata żyje 1 rok i 2 miesiące, jest w świetnej kondycji, normalnie pracuje i ma sporo energii, czekamy na chemię- paliatywną, nie bójcie się tego słowa jak wyroku. Mam znajomą- 37 lat, rak jelita grubego, przerzuty do cienkiego i wątroby. Rok temu brała chemię paliatywną- proces się zatrzymał i jest dobrze. Żyje i ma się dobrze! Napisz jak tylko przyjdzie wynik histopatologiczny.
Chyba jesteśmy w podobnej sytuacji, lecz nie całkiem. My o nowotworze dowiedzieliśmy się w lutym 2013, wtedy mój tata wylądował nagle na stole operacyjnym z perforacją jelita, przeżył operację. Guz został usunięty, przeszedł chemię, a od 3 tygodni wiem, że ma przerzuty na wątrobę i czekamy na wyniki immunohistochemii, żeby określić jaka chemia będzie dla niego najlepsza. Też dostanie chemię paliatywną, bo zawsze nazywa się tak chemię dla osób z rozsianym procesem nowotworowym. Ojczym musi jak najszybciej wrócić do formy, dziwię się lekarzom, że osłabili go operacją, przy obecnych możliwościach sprzętu mogli to raczej przewidzieć, no ale cóż, teraz postawcie go jak najszybciej na nogi. Nie sądze żeby podali mu chemię wcześniej niż za 4-6 tygodni. Trzeba odczekać od zabiegu, żeby się rana wygoiła.