O laptopa nie pytałem bo swojego nie zabrałem, ale z tego co mówiła mi Pani doktor to wszystko, co nie było jakoś owinięte, musi zostać wyrzucone. Ja w sumie zabieram tylko jedzenie, picie, kilka par bokserek(które będę musiał wyrzucić), telefon(w wodoodpornym pokrowcu) i przenośną konsolę do gier w takim foliowym worku do zamrażarki. Będę musiał poświęcić słuchawki i ładowarkę po wyjściu z izolatki, ale wolę kupić nowe niż spędzać czas jak mój "współlokator", który jest bardzo miłym Panem po 50ce, który nie wziął ani książek, ani smartfona, i cały dzień dziś leżał na łóżku nic nie robiąc. Co kto lubi ale mnie dobija coś takiego, przez tego covida nie można nawet wyjść na korytarz na tym oddziale zamkniętym. Przynajmniej dziewczyny obok mają dużą, fajną salę i są tam chyba w trojkę/czwórkę, więc na pewno raźniej.
Gosia został mi dokładnie tydzień, więc mam nadzieję, że wytrzymam :-) Bałam się, że będzie jeszcze gorzej. Chociaż odstawienie zbiegło mi się z covid a teraz gdy już się wkurzam przez hormony doszły babskie dni Współczuję mężowi 🙂
Nie wiem od czego zależy kto dostanie zastrzyk a kto nie. Następnym razem będę naciskać na zastrzyk, bo mój organizm zdecydowanie za dużo ostatnio musi znosić.
GosiaC, super, że wyniki takie a nie inne. 5 i 2 mm to drobnostki, to jodowanie to teraz formalność :D
Ja mogę już opisać pierwszy dzień pobytu w Gliwicach. O 7:30 byłem w głównej rejestracji, gdzie dostałem instrukcje jak dojść do oddziału medycyny nuklearnej, trochę taka zabawa w podchody 😁Tam kolejne okienko z rejestracją, dostaje się trochę dokumentów do wypełnienia, głównie zgody na leczenie, przetwarzanie danych, upoważnienie bliskich do wyników itd. Po wypełnieniu dokumentów idzie się na korytarz obok i tam od 8:30 wywołuje pani doktor. Po wejściu pani doktor tłumaczy nam przebieg leczenia, możliwe skutki niepożądane, zalecenia co do ciąży itp. Podpisuje się zgody na leczenie, jest tam też napisana dawka radiacji jaką dostaniemy, u mnie to było 100mC. Następnie pani doktor bada ciśnienie, osłuchuje klatkę piersiową i robi USG szyi. Przez ostatnie dwa tygodnie bardzo się stresowałem nadchodzącymi USG i scyntygrafia po jodowaniu, na co zwróciła mi uwagę pani doktor bo serce waliło mi jak oszalałe, ale... Szyja czysto! Bardzo mi ulżyło że nie ma tam żadnych wznów ani podejrzanych węzłów. Po badaniu z powrotem do rejestracji, później piętro wyżej na badanie krwi. Później musiałem czekać do 11:30, aż otworzą szatnię. W szatni dostajemy pizamę w którą należy się przebrać, a następnie trzeba spakować sobie rzeczy do zabrania na oddział otwarty. Przez kolejne dwa dni będę dostawał zastrzyki Thyrogenu, a dopiero w poniedziałek pójdę na oddział zamknięty, więc wziąłem sobie wystarczająco rzeczy na cały weekend. Teraz wszyscy czekamy aż będą nas umieszczać na oddziale o 13:30, i nic więcej chyba już dziś nie będzie się działo.
Dziewczyny na Przybyszewskiego testów na COVID się nie robi . Ja miałam podany zastrzyk Thyrogen . Nie odstawiałam tabletek . Jak macie pytania to piszcie . Myśleć pozytywnie będzie dobrze .
Kajda - pytałam ich, nie ma testu. Nie wiem czy Kasia nie miała zastrzyku więc jej pobyt mógł troszkę inaczej przebiegać.
Ja musiałam odstawić hormony miesiąc przed. Przyjęcie na oddział mam w przyszły piątek. Więc zdam relacje jak to było :-) Denerwuje się bo jestem krótko po covid. Przez odstawienie hormonów i osłabienie covidem mam problemy z podniebieniem, oby tylko nie jakąś candida czy coś bo się załamie. Mam nadzieję, że nie będzie to przeciwskazaniem...