a jak dłygo Twój tata walczy z tym paskudztwem? Mój od września ale jeszcze czasem stomia daje mu popalić...to wszystko tak szybko sie potoczyło i wszystko na mojej głowie,wiec jak tylko dzieje się cis nieppkojącego to od razu sama się nakręcam i z nerwów świruje mimo ze wszystkim sama wmawiam ze jest ok
Esj napisał:
a jak dłygo Twój tata walczy z tym paskudztwem? Mój od września ale jeszcze czasem stomia daje mu popalić...to wszystko tak szybko sie potoczyło i wszystko na mojej głowie,wiec jak tylko dzieje się cis nieppkojącego to od razu sama się nakręcam i z nerwów świruje mimo ze wszystkim sama wmawiam ze jest ok
powyżej opisałam całą historię mojego taty , w sensie parę postów wcześniej. Wykryli u taty nowotwór w lutym 2017 , tata też ma stomie do tej pory i też stomia dawała tacie popalić , teraz jest już lepiej , ma w czerwcu pójść na konsultacje czy ją usuwać, ale nie wiem czy się w końcu zdecyduje . Jakbyś miała jakieś pytania czy wątpliwości to pisz do mnie na priv . Doskonale wiem co czujesz, też byłam w tej sytuacji, że wszystko było a mojej głowie :(
witajcie kochani..
Tata jest po 4 chemiach...30 maja miał kontrolną tomografie i czekamy na wynik czy będzie operacja czy nie..
Ogólnie po chemii tata czuje się dobrze..na pierwszy rzut oka nic po nim nie widać...z pewnością jego nastawienie robi swoje ale jesteśmy przekonani że te żywienie pozajelitowe bardzo mu pomogło...
Witam, szukam porady u osób doświadczonych... Mój 80lateni tato na początku maja miał przeprowadzoną kolonoskopie. Na początku czerwca przyszły wyniki badania histopatologicznego : RAK złośliwy wstępnicy i odbytnicy. Kod C18/C20. Przez ten czas tato bardzo schudł, pozostał jedynie bardzo wzdęty brzuch, który często boli,opadł z sił, gdzie do tej pory był naprawde silnym i sprawnym mężczyzną, który wciąż majsterkował i uprawiał ogród. Od końca kwietnia zaczeły męczyć go wymioty na przemian z biegunką jednak jeszcze do połowy maja funkcjonował normalnie, prowadził sam auto. Dziś wygląda to tak, że większość czasu leży, czasem wyjdzie na ławkę przed dom chwile posiedzieć. Nie porusza się nigdzie indziej, ponieważ jest słaby. Zdarzają się dni, że wymiotuje 2xdziennie+biegunka ale było również tak, że przez kilka dni wogóle nie wymiotował, sporo jadł, żartował, czuł się o wiele lepiej. Miał robiony RTG klatki i nie wykazano żadnych przerzutów ani nacieków. Dziś było konsylium lekarskie, które stwierdziło, że nie podejmą się operacji ani chemioterapi. Ma przyjmować jedynie leki przeciwbólowe, przeciwwymiotne itp. Nie dają mu żadnych szans na leczenie. Jestem załamana, nie rozumiem dlaczego nie chcą działać przecież nie ma żadnych przerzutów, nacieków, stan zaawansowania to G2 czyli nie na taki zły... Czy ktoś był w podobnej sytuacji?
Ren26 witaj niestety nie wiem ,dlaczego lekarze pod ęli taką decyzję może ze względu na wiek ?hm moim zdaniem powinniście zapytać lekarza dlaczego tak postanowiono.
Może należy też skonsultować jeszcze tatę z innym onko ,tak mi przykro ,ze nie mogę Tobie coś konkretnego napisać ,ale nie mam takich doświadczeń ani też nikogo w podobnej sytuacji .
Może ktoś tutaj miał podobną historie i się odezwie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie .