Białaczki nie można zostawić bez remisji jak chłoniaka albo ziarnicy, bo zaczyna po cichu dzielić te cholery. Nie uspokaja się, a wręcz przeciwnie szaleje. Podobno taki urok tej choroby. W moim szpiku też podobno poruszenie. Pani Dr dyplomatycznie nie chciała mi zdradzić ile dokładnie mam blastów, a ja jednak lubię liczby, nie lubię liczebników nieokreślonych typu "sporo." Ale Dr mówi, że nieważne na tym etapie czy tego jest 10% czy 50%, ważne w jakim jestem stanie. A wg niej jest on znakomity! Chyba nie widziała mnie w znakomitym stanie;P Bo i tak chemia mi już rozwali szpiczek na amen. Mam niby bardzo silny organizm skoro już od tak długiego czasu będąc w głębokiej cytopenii nie złapałam żadnego konkretnego gówna, poza katarem od klimy i krwią z nosa... Dlaczego moje biuro dowodzenia i pan z długą białą, brodą nie zarządzą czegoś, żeby zgasić bunt białych krwinek?;] czeka mnie konkretna powódź i odbudowa całego centrum zarządzania. Mam nadzieję, że będę mieć takie rumieńce jak ta dziewczyna z bajki jak już wyzdrowiała;) Bo jak na razie as white as a sheet. Zmienili mi też wkłucie, krew się polała konkret, także byłam już prawie przezroczysta a nie nawet blada. Tym razem szyjąc moją szyję pogadaliśmy sobie z doktorem o przypadkach w łacinie i o tym że wołacz jest zupełnie zbędny, dlatego praktyczni Niemcy z niego zrezygnowali. A nasz język bazując ślepo na łacinie nie dość, że rozdzielił Ablativus na 2 przypadki, to na dodatek jeszcze skopiował bez sensu Vocativusa;] Ciekawostka apropos przypadków. Jak ktoś nie zaliczył językoznawstwa, to musiał się nauczyć wszystkich przypadków w tabasarańskim (jeden z języków na Kaukazie) A jest ich 52;) dobrze, że językoznawstwo to był mój ulubiony przedmiot;)