Zdecydowana na operację powiadomiłam o tym przyjaciela, on swoją rodzinę i przyjaciół i padło pytanie "a jak sobie poradzisz PO operacji?" Kto ci przyniesie drzewa (środek zimy), kto będzie stał przy kuchni? No jak to kto? No przecież... ja. Dzięki moim serdecznym, wspaniałym przyjaciołom operacja odbyła się w klinice onkologicznej, gdzie traktuje się każdą kobietę z godnością i sympatią, a po operacji nabierałam sił pod troskliwą opieką przyjaciół. Jesteście kochani Odziu, Lilu i wszyscy, którzy znosili moją obecność:) Jeśli chodzi o operację, zdecydowałam się na usunięcie macicy i jajników, mogłam sobie pozwolić na zostawienie pochwy i tak zrobiłam. Dla czego? A no dla tego, że ponoć rak jajnika nie boli, a jak zaczyna boleć to już jest zaawansowany i znów trzeba ciąć i chemia itp. Ja mam słabe płuca i nie są wskazane kolejne operacje. Zrobiłam więc porządek raz a dobrze. W wyniku histopatologicznym napisano, że rak złośliwy trzonu macicy, G1 i takie tam... i że nie trzeba chemii. Czyli zareagowałam w odpowiednim czasie i teraz powinno być wszystko dobrze.Wszystkie niezdecydowane panie powinny brać ze mnie przykład i usuwać intruza bez chwili namysłu!