Po operacji postanowiłam wziąć się za siebie, znaczy to, że zawsze unikałam gabinetów lekarskich jak ognia. Powodem takiego mojego zachowania było to, że lata temu (to był 1996 rok) zaczął mnie boleć kręgosłup szyjny, zniszczyłam żołądek lekami przeciwreumatycznymi a diagnoza brzmiała "nerwica". Od tej pory każdy objaw traktowałam jak nerwicę, dziś boli mnie kręgosłup szyjny i piersiowy ale to pewnie nerwica. Ale dość o tym.. do brzegu:)Więc postanowiłam zbadać moje wiecznie chore gardło i zatoki. Lekarz rodzinny napisał skierowanie do laryngologa i na tym skończyło się moje dbanie o siebie.Żeby się zarejestrować nawet na odległy termin trzeba wstać nocą i zająć kolejkę przy rejestracji... nie mam na to zdrowia.