Ostatnie odpowiedzi na forum
Kasiulek - przyjmij moje kondolencje . Bardzo mi przykro ;(
Witajcie forumowicze. Czy orientujecie się gdzie przeprowadzić termoablację? Jesteśmy z zachodniopomorskiego, ale będziemy chwytać się wszystkiego
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych
Izabela81 - mama na razie nie chce słyszeć o jakichkolwiek lekarzach :( myślę , że dam jej troszkę czasu i zaczne znów atakować. Oczywiście wspominała o lekarzu, u którego była na kolonoskopii, a nawet pojechaliśmy z nią w to miejsce gdzie miała badanie przeprowadzone, ale okazało się, że dr już tam nie przyjmuje, a teraz szukaj wiatru w polu. Z tym jednak faktem, że to nie jest lekarz onkolog, a badanie przeprowadzone było prywatnie. Z drugiej jednak strony może warto spróbować...
Świetnie , że tata się dobrze czuje. Najważniejsze jest nastawienie psychiczne. My na razie pozwalamy mamie "zapomnieć" o chorobie- łapie pierwsze promienie słońca na plaży , w parku - codzienne spacery dobrze jej robią :)
Izabela - mocno trzymam kciuki za wyniki Twojego Taty
Pozdrawiam cieplutko ;)
Witam Was gorąco
Udało mi się mamę umówić na wizytę u lekarza i w zasadzie dalej wiem tyle samo co wcześniej. Lekarz stwierdził , że do tych dolegliwości musi się przyzwyczaić :( teraz tylko dał skierowanie na kolonoskopie, a oprócz tego kazał eksperymentować z jedzeniem i metodą prób i błedów sprawdzać co mamie służy a czego nie toleruje. Będąc w Szczecinie pojechaliśmy jeszcze do jej lekarki koordynującej -niestety była na urlopie. Mama stwierdziła, że nie chce już żadnej chemii. Teraz w zasadzie nie wiem jak mam dalej z mamą przejść przez proces leczenia.... Czy spotkać się z lekarką i zakończyć leczenie? Jak ma to wyglądać? Czy macie jakieś doświadczenia? Proszę powiedzcie mi jeszcze czy macie numery telefonów do lekarek koordynujących? Czy możecie w każdej sytuacji liczyć na ich pomoc? Pierwsze spotkanie mojej mamy ze swoją lekarką przebiegło w niezbyt miłej atmosferze- lekarka zadała mamie jedno pytanie : "Czy w ogóle jest Pani świadoma swojej choroby?" - to pytanie zbiło mamę z nóg
Mam jeszcze jeden problem z mamą - puchną jej kostki- twierdzi, że to od niedoboru białka. Uzupełnia białko proszkiem Nutrison, a ja osobiście myślę, że to od tego ma problemy z biegunkami . Czym możemy zastąpić ten proszek, aby uzupełnić białko? Jaja oraz mleko (nawet w proszku) odpadają niestety.
Dodam jeszcze tylko, że mama jest pielęgniarką (na emeryturze) i już brak mi sił na dyskusje z Nią.... wszystko wie najlepiej a mnie już ręce opadają
Witam Was serdecznie
Przeczytałam całe forum na temat tego paskudztwa. Opisze w skrócie historię mamy. Niestety nie mam już pomysłu jak jej pomóc :(
W lutym 2016 zaczęły sie naprzemienne biegunki oraz zaparcia i do tego krew w kale- niestety mama nie przyznała się do tego wtedy :( w kawietniu kiedy bóle brzucha były już nie do wytrzymania ( i ukrycia) i postanowiła umówić się na badanie. Oczywiście zbywała nas odległymi terminami. Postanowiliśmy wziąć sprawe w swoje ręce i już po 4 dniach miała wykonane badanie. Podczas kolonoskopii lekarz zdiagnozował u mojej mamy nowotwór jerlita grubego. Potwierdziły to badania histopatologiczne oraz PET. W sierpniu odbyła się operacja wycięcia guza. Wszystko się udało- guz zlokalizowany był niedaleko esicy jednak obyło się bez stomii. Lekarz prowadzący podjął decyzję o chemioterapii połączonej z radioterapią. Wszystko przebiegało idealnie, cieszyliśmy się, że chemia nie przynosi uciążliwych skutków ubocznych oprócz zmęczenia i przejściowych biegunek. Mama była w świetnej formie, codzień dojeżdzała na wlewy chemii po 120 km . Podróże też znosiła nawet dobrze, jadła to na co miałą ochotę. W listopadzie miała ostatnie cykle radioterapii i tu zaczęły się schody :( Straciła apetyt, nie jadłą, wszystko co przyjęła oddawała ze zdwojoną siłą ( biegunka wraz z wymiotami ). Nie miała już siły na przyjmowanie chemioterapii i dokończyć naświetlania ( zostały 2 ) - trafiła do szpitala . Podczas badania okazało się, że ma zrosty oraz zatkane jelito. Konieczna była pilna operacja ( po której lekarz powiedział, że nie dawał szans na jej udany przebieg, bo wyniki miała strasznie złe ). Okazało się że podczas naświetlań przypalono jej fragmenty jelita cieńkiego - jelito cieńkie skleiło się z grubym i nie było ujścia trawionych pokarmów. Podczas naświelań mama kilkakrotnie mówiła, że zespsuł się aparat ( leżała i czekała aż zacznie poprawnie działać ) a oprócz tego , że pod koniec radioterapii źle się czuła "miłe " Panie postanowiły jej troszkę "podkręcić' promieniowanie, żeby już nie musiała przyjeżdzać. Po 3 tygodniach po listopadowej operacji mama wyszła do domu. Niestety jej samopoczucie nie jest dobre. Schudła ponad 15 kg, cały czas męczą ją biegunki i wymioty, odwadnia się :( niknie w oczach - nie wychodzi z domu bo ciągle musi przebywać obok toalety. 2 tygodnie temu miała umówioną wizytę do swojej lekarki onkologicznej lecz z powodu wymiotów i biegunki nie pojechała na wizytę
Forumowicze ja już nie wiem co mam robić, co podawać, jak ją ratować? ;(