Witajcie. Dobrze jest poczytać takie wieści od was. Z wszystkich ogromnie się cieszę.
Tata miał TK, wszystko wydaje się być ok... Tak jak w poprzednim. Teraz trzeba ponownie umówić się do onkologa na wizytę bo wcześniejszą przez pandwmię przepadła.
Dla mnie też był troszkę trudniejszy czas, jak może pamiętacie jestem położną. Pracuję w szpitalu. W maju po macierzyńskim musiałam wrócić do pracy.. W takim okresie nie było mi łatwo. Dodatkowo wdrożyli nam 24h dyżury. Ciężko mi było zostawić syna na tak długo. Doszła obawa, że coś do domu przyniosę a mieszkam w jednym domu z moimi rodzicami... Ahhh co za strach! Teraz już się go pozbyłam. I cieszę się że udało się zrobić TK.
Pozdrawiam
Witaj Heniuu wiem, znam całą Twoją historię i donna1955.
3 lata temu, kiedy miałam trudniejszy czas przeczytałam całe forum...z wszystkimi Wami się zżyłam.
Jestem wdzięczna losowi, że tutaj trafiłam.
Też byłam przed decyzją usunięcia pęcherza, na szczęście na razie udało się go uratować, mimo iż wlewki musiałam przerwać, bo organizm nie tolerował.
Usłyszałam wiele cudownych rad. Wiele stosuje, np regularne picie kiszonego buraka.
Czy czarownica44 pojawia się jeszcze?
Bo i wtedy, 3 lata temu, w pewnym momencie zamilkła.
Jeżeli tak, to serdecznie Ją pozdrawiam.
Buziaki dla wszystkich i ogrom szczęścia.
W życiu wszystko od niego zależy.
Witajcie i proszę poradźcie. Tata z rakiem pęcherza z zaleceniem resekcji max. we wrześniu. Panicznie boi się urostomii. Wyobraża sobie dramat dokładnie tak jak opisał Heniek. Nic nie zmieniło czytanie forum. Czy jest może ktoś z Warszawy kto mógłby/chciałby umówić się z Tatą na kawę i "na żywo" pokazać, że urostomia to nie koniec świata, a zależy od tego jego życie?
Witaj Jacku!!!!!
Nie masz nawet pojęcia jak bardzo się cieszę , że się odezwałeś . Super wiadomości . Najważniejsze , że jest czysto . Dobrze , że wdrożyli leczenie i trafiłeś na dobrego lekarza bo z tym niestety coraz trudniej . My mamy propozycję poszerzenia moczowodu no i oczywiście strach po tych naszych przejściach. Czasami sobie myślę , że jeszcze raz to chyba nie dałabym rady przez to wszystko przejść. Sama myśl , że jeszcze raz iść do szpitala..... Ale to tylko takie myślenie.... człowiek dużo jest w stanie znieść Kochani piszcie co u Was . Jakoś tak trochę to nasze forum zamilkło Życzę Ci dużo zdrowia i oczywiście wszystkim forumowiczom.
Julka 23
U mojego męża bakterie i gorączki wracały kilka razy i to taka do 40 stopni. Po trzeciej operacji i kilku gorączkach już w szpitalu po powrocie do domu przechodził jeszcze gorączki kilka razy. Podawaną miał gentamycynę. Myślę , że u męża zadziałało wzmocnienie organizmu. Pił pieżgę z miodem + sok z kiszonych buraków ( pijemy do dzisiaj , sama kiszę ). + witaminy. Spróbujcie może to coś pomoże . Mąż miał hemoglobinę przy wyjściu ze szpitala ok 9 . Po tych wszystkich miksturach ma teraz ponad 15 a leków żadnych nie brał.
Pozdrawiam, Maria