W każdym przypadku to lekarz musi zdecydować ,nasze opinie są tylko i powinny być w oparciu o nasze doświadczenia i nie mogą stanowić podstawy
do przenoszenia ich na grunt innych chorych ,czy kierowania się nimi .I tak to robimy . :D
Tym bardziej nic nie da przenoszenie treści skądś, tutaj . :D
Tak oczywiście, lekarze decyduje, a raczej proponuje ścieżkę leczenia a decyzje o leczeniu i ewentualnym niepowodzeniu, przezucaja na pacjenta, podsuwając do podpisania kolejne zgody na leczenie, tak z własnych doświadczeń :) może zabrzmiałam troche książkowo ale nie taki miałam cel, nic nikomu nie narzucam, odniosłam sie do leczenia Taty Kamila, bo z takim samym mam doświadczenie, i z taka sama choroba walczymy. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia :)
Agi861 dziękuję za informację, jutro zaczniemy działać i może byś mi napisała jakieś namiary na lekarza którego polecasz, z numerem kontaktowym jeśli to możliwe, tata zaczął radioterapie 29 maja przez 5 dni po 5 minut, operacja 13 lipca w Bydgoszczy, pierwszy kontakt z onkologiem Tata miał w Płocku, bo tu mamy najbliżej, sam nam doradzał byśmy się jeszcze z innym onko skonsultowali, więc prywatna wizyta, u onko prof. dr hab met. ten tytuł mówi sam za siebie, na drugi dzień Tata pojechał do szpitala z dokumentami i tam konsylium lekarskie podjęło taką decyzję..
Wiem że każdy przypadek jest inny ale tak średnio, gdy Tacie w wywołaja stomie to ile czasu będzie potrzebne do powrotu to normalnej aktywności fizycznej, nie mieszkam w PL teraz Tate wspiera moja Mama i Siostra do szpitala gdzie tata będzie oferowany mam około 150 km więc chciałbym im trochę pomóc, zastanawiam się ile czasu będzie potrzebne, wiadomo nic teraz nie liczy Najważniejsze jest dla nas wszystkich tylko to by Tata wyzdrowial.
Sierotce oraz wszystkich innym osobom bardzo dziękuję jesteście WIELCY..
Agi861 dziękuję za informację, jutro zaczniemy działać i może byś mi napisała jakieś namiary na lekarza którego polecasz, z numerem kontaktowym jeśli to możliwe, tata zaczął radioterapie 29 maja przez 5 dni po 5 minut, operacja 13 lipca w Bydgoszczy, pierwszy kontakt z onkologiem Tata miał w Płocku, bo tu mamy najbliżej, sam nam doradzał byśmy się jeszcze z innym onko skonsultowali, więc prywatna wizyta, u onko prof. dr hab met. ten tytuł mówi sam za siebie, na drugi dzień Tata pojechał do szpitala z dokumentami i tam konsylium lekarskie podjęło taką decyzję..
Wiem że każdy przypadek jest inny ale tak średnio, gdy Tacie w wywołaja stomie to ile czasu będzie potrzebne do powrotu to normalnej aktywności fizycznej, nie mieszkam w PL teraz Tate wspiera moja Mama i Siostra do szpitala gdzie tata będzie oferowany mam około 150 km więc chciałbym im trochę pomóc, zastanawiam się ile czasu będzie potrzebne, wiadomo nic teraz nie liczy Najważniejsze jest dla nas wszystkich tylko to by Tata wyzdrowial.
Sierotce oraz wszystkich innym osobom bardzo dziękuję jesteście WIELCY..
Sierotko dzięki, że pytasz :) tato miał tk 26 maja, teraz czekanie na wynik no i wiadomo nerwy. Jeśli wynik będzie ok i kolonoskopia 26 czerwca tez ok to będą operować tacie przepukline bo jest bardzo duża niestety :( ale najważniejsze, by wynik tk był ok. Co za okropna choroba :( Ja czytając wszystkie historie wciąż nie mogę uwierzyć, że dwa razy tacie spiep. . . kolonoskopie. Wszystko inaczej by się potoczyło i przede wszystkim bardziej fachowo. A tak to wszystko na łeb na szyję :( eh
Kamil777 jak bedzie dobrze się czuł po operacji np gdy do niej dojdzie to do ok 4 miesiecy i bedzie biegał a mnoże nawet szybciej .Maż miał w listopadzie cięzka operację bo to było nie tylko wyłonienie stomii a w lutym juz wsiadł do samochodu i pojechał.ważne ,by tata już był dobrze odżywiany i by budował krew.Co to oznacza? krew to ,wino czerwone gronowe domowe ,żelazo .W odzywianiu dobre produkty ,duzo ryb ,drób wiejski jak najmniej produktów z marketów i wprowadzić należałoby potrawy z parowaru.
Jeżeli dojdzie do operacji i stomia byłaby konieczna ,niech nie zamartwia się ,mogę Wam potem podać nasz tel by porozmawiał z moim mężem ,czy też mama by porozmawiała.Stomia to jest pewien dyskomfort ,ale życie jest wazniejsze .Czynnosci przy stomii są proste .Tego uczy nawet zwykła dobra pielęgniarka po operacji w szpitalu ,są też tzw pielegniarki stomijne one naucza tatę wszystkiego.Ale to potem ,za wczesnie teraz jeszcze o tym rozmawiać.teraz wazne byscie zapewniali tatę ,że będzie żył ,bedzie pracował ,śmigał autem no i na narty też może jechać. ;)Sądzę że nie będziesz Kamilu musiał po operacji pomagać ,to nie jest straszne .Mama i siostra dadzą spokojnie radę ,ważne by dobry chirurg operował i by tata w szpitalu został nieco dłużej ,by wrócił do domu postawiony na przysłowiowe nogi .Wtedy o wiele łatwiej jest osobom bliskim opiekowac się .
Głowa do góry będzie dobrze. :D
Kamilu męża operował dr z Lublina chirurg ,Jego ojciec miał 15 lat stomię jest w operowaniu bardzo dobry ,żadnych powikłań czy problemów ze stomia mąz nie miał przez te 6 lat.A to ważne bardzo kto operuje .Podam Ci link jak by co.
http://www.topmedical.pl/lekarze/159-dr-n-med-andrzej-chroscicki.html
Miejsce pracy:
Ordynator Oddziału Chirurgii - Wojewódzki szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej 100 w Lublinie
Natomiast na radioterapii mąz był w Gliwicach .
Izko Kochana wynik musi być dobry :D
Przepukliną nie zamartwiajcie się zoperują i będzie dobrze .
Męzuś juz to przechodził i wiele innych grożnych sytacji łącznie z ostrą niedrożnością jelit,jak na razie wszystko jest ok.
Pozdrowionka dla Was i Waszych bliskich.
:D <3 <3 <3
tel. 56 679-31-99 tu dzwoniłam do Torunia , lek nazywa się Jackowski i rozmawiałam o tej metodzie ,bardzo długo i dokładnie mi tłumaczył że operacja przebiega laparoskopowo, dokonuje ją dwa zespoły chirurgów ,mówił że gdy ojciec zdecyduje się przyjechać to ich nie interesują badania te które robił tu u nas oni go położą na oddział i porobią swoje i wtedy zdecydują czy ta operacja będzie mogła się odbyć .My ogólnie jesteśmy z Lublina i tu się tata leczy teraz cały czas ,a radio i chemioterapię brał w COZL Lublin .
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych
Witam Was ponownie
Śledzę z uwagą każde wasze wpisy. Cieszy mnie powodzenie leczenia i dobre samopoczucie u Waszych bliskich, a jednocześnie martwi pojawienie nowych forumowiczów. U mnie życie na huśtawce :( mama średnio co 2 tygodnie trafiała do szpitala z powodu odwodnienia, obrzęków nóg , odbiałczeń itd. W końcu dziś odebraliśmy wynik TK od lekarki - przerzuty do wątroby ;( znów chemia . Pani dr powiedziała , że przy takim stanie mamy chemia nie wchodzi w grę więc najpierw czeka mamę operacja usunięcia wszystkich zrostów na jelitach, bo w tej chwili jelito przypomina serdelki - stąd biegunki nawet po 12 razy dziennie . Po operacji chemioterapia.... znów sres. Psychicznie jesteśmy wykończone . Wczoraj mama podjęła decyzję, że jak wyjdzie coś w TK to ona już odpuszcza leczenie i czeka co przyniesie dzień. Dziś na szczęście podjęła walkę z gadem..... tylko co będzie jutro? Wciąż tylko zadje pytanie : "Dlaczego ja?...."
Z każdym dniem zbieram w sobie siłę do walki, dzięki Wam widzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni
Pozdrawiam Was gorąco i życzę ZDROWIA dla Was i Waszych najbliższych