Majo a czy mozna zrobic to badanie genetyczne bez operacji? bo moj tata jest za slaby na jakakolwiek operacje ale mial wycinek pobierany za pierwszym razem do badan histopatologicznych..
dziewczyny jescze jedno pytanie moj tata zaczyna goraczkowac nie wiem czy to skutek uboczny sterydow czy cos sie dzieje.. czy mam panikowac?
i jak zrobic to badanie genetyczne guza? czy bede musiala tate meczyc i wozic po lekarzach?
Kasiulek, to właśnie ten wycinek z operacji usunięcia guza jelita jest przekazany do badania genetycznego. On jest zakonserwowany w parafinie, nie trzeba robić dodatkowych operacji.
Twój Tato na pewno znajduje się pod opieką lekarza onkologa, porozmawiaj z nim o tym. My zawieźlismy Tatę na wizytę do Poznania z tym wycinkiem guza, ale koniec końców lekarz taty nawet nie zbadał, więc spokojnie mogłam załatwić to sama. Trzeba zadzwonić i zapytać, często, gdy chodzi o formalności, osobista wizyta pacjenta nie jest konieczna.
A co do gorączki, my zawsze mamy w wypisie, żeby w razie jej wystąpienia dzwonić od razu na oddział. U Was to może być od sterydów. Moja ciocia brała je na guzki w płucach i non stop temperatura wysoka a ona spocona.
Majo jest pod opieka lekarza onkologa paliatywnego.. pielegniarki przychodza tak co dwa dni.. lekarz przychodzi jak cos sie dzieje.. my wogole nawet nie mielismy zalecen z bydgoszczy ze szpitala.. powiedzieli nam tylko zeby zadzwonic do lekarza wlasnie z oddzialu paliatywnego ( do tego co przychodzi do taty co jaki czas ) i on nam powie jak dawkowac leki itp.. wczoraj pytalam pielegniarke co robic jak ma goraczke powiedziala ze jak bedzie mial 39 i wiecej to dzwonic do lekarza.. a tak moge podawac leki przeciwgoraczkowe jak bedzie mniejsza temperatura..
Kasiulek981, może opisz przypadek Twojego Taty na BIO. Oni czasem udzielają sensownych porad, na pewno mają większą wiedzę niż my tutaj.
Z tego, co do tej pory wyczytałam w Necie, trzeba działać samodzielnie i szukać pomocy na własną rękę. Lekarze, a szczególnie ci z hospicjum chyba już niewiele pomogą, tzn pomogą uśmierzyć ewentualny ból itd, ale w kwestii jako takiego "leczenia" nie ma czego się po nich spodziewać. Przepraszam, że piszę tak bezpośrednio, wiem jaka jest ścieżka leczenia w szpitalach, przekonałam się na przykładzie Taty. Nie mam nic do zarzucenia Taty lekarzom, nie spotkało Go nic przykrego z ich strony, wprost przeciwnie, jest bardzo zadowolony.
Tyle że oni...po prostu robią swoje, realizują schemat "leczenia" przyjęty w takich przypadkach, chemia, TK, zmiana chemii, TK, zmiana chemii, TK, hospicjum domowe.... rak to ciężki przeciwnik :/
Moja mama jest pierwszy dzien po operacji zeby bylo wszystko Dobrze. Lekarz powiedzial ze guz byl wielki :( trzeba czekac na wynik hist I zeby mama doszla do siebie na szczescie nie ma stomi bo bardzo nie chciala. Tylko ciagle mysle ze tak szybko zaledwie po 1.5 roku znowu to samo :(
Monika1, to bardzo szybko ale statystycznie rzecz ujmując to właśnie w ciągu pierwszych dwóch lat dochodzi do wznów . Oby tym razem to był ostatni raz -trzymam mocno kciuki <3
Tak bardzo współczuję wszystkim chorym :( dziś tato ma tk a ja już wariuje z nerwów. Co dopiero mają powiedzieć chorzy -tacy jak mój tato na przykład. My mamy tą świadomość że możemy utracić bliską osobę, a oni... Ten strach o to co pokażą kolejne wyniki jest tak okropny :( ciężko z tym żyć :(
Izabela od kilku dni myśle o tomografii Twojego taty. Nic nie pisałam bo mama anginę i bardzo cierpię. Trzymam mocno kciuki za pomyślny wynik. Napisz kiedy będziecie mieli wynik- tutaj chyba to czekanie jest najgorsze, jakby nie mogli opisu dać od razu.
Moja mama za to wraca do życia. Tak, muszę to napisać. Po wykańczający leczeniu i długim pobycie w szpitalu, po wielu problemach zaczęła wychodzić na spacer i cieszy się życiem. Gdzieś głęboko w sobie skrywa strach o przyszłość, o którym czasem mi mówi ale chce wierzyć, ze będzie dobrze przez długi czas.
Ciesze się bardzo Kate77, że Twoja Mama odzyskuje siły i radość życia :) ogromnie się cieszę!
Ja jestem przerażona. Tata mówił ze dużo dłużej ta tomografia była wykonywana, ostatnim razem hop siup i juz było po a teraz ponad 20 minut tatę walkowali :( boje się że to zły znak -że coś znaleźli i musieli dokładnie obejrzeć ;( Boże jak ja nienawidzę tej choroby. Znów nie mam w sobie radości i chęci na nic. Mąż chce na weekend za tydzień wyskoczyć do Wisły a ja tylko myślę o tacie. On jest teraz najważniejszy i nie mam głowy do niczego innego :(