Przerazona

7 lat temu
Witam serdezcznie wszystkich. U mojego taty stwierdzono złośliwego naciekajacego raka pęcherza. Miesiąc temu miał pobierany wycinek. Jutro znów do szpitala. Planują zrobić najpierw tomografia a potem ewentualnie kolejna operacja próba usunięcia tego guza. Podczas pierwszej nie udało się usunąć wystarczajavo dużo tak jak chcieli. Okazało się że był większy niż myśleki. Czytam wsze wszystkie wypowiedzi i historie i jestem przerażona coraz bardziej. Tata przeraźliwie boi się usuniecia pęcherza. Dodam że zastępczy jelitiwy raczej nie wchodzi w grę gdyż tata ma wiele innych chorób . Mianowivie jest po dwóch udarach mózgu, ma miazdzyce i cukrzycę. Nie wyobrażam sobie tego co będzie. Staram się być silna. Bywa różnie. Raz. Jestem pełna nadzieji a póz iej znów załamanie. Tumbardziej że nie mieszkam obecnie w Polsce jestem daleko od domu i unię mam jak wspieac rodziny. Do tego moja mama zalamala się kompletnie. Tata choruje od lat różne choroby ho dopadaly jednak ten cholerny nowotwór zaskoczył nas niesmowicie. Mam nadzieję że znajdę w tej grupie wsparcie i jakoś ogarnie swoje emocje i przerażenie. Pozdrawiam wszystkich
4 odpowiedzi:
  • Do tego anestezjog powiedział że nie ma mowy nawet o podaniu tacie narkozy z powodu jego innych schorzeń. Jest to za duże ryzyko. Także jeśli będzie trzeba to pęcherza mię usuna. Do chemii i radioterapii oczywiście też się nie nadaje. Zaczynam coraz bardziej panikowac. Czuję się jak w poytzasku. Jak w labiryncie bez wyjścia. Nie rozumiem dlaczego tak się stało i ze nie ma dla niego ratunku. Choć momentami pojawia się w emnie taką myśl ze wierzę w cuda! Jedynie Bóg i wiara mnie pociesza. :/ :(
  • Witaj. Przeżywała to samo co ty teraz. Moja mama tez nie nadaje sie do leczenia. Szukałam sposobów ale wszyscy rozkladali ręce. Jest to sytuacja nie do opisania. Nerwy, strach, smutek i jeszcze nie można pokazać choremu jak bardzo nam zle. Lekarzr nie dawali mamie szans na przezycie 2 miesiecy. Żyje. Raz ma sie lepiej a raz gorzej ale juz 10 miesiecy tak żyjemy. Wczoraj świętowaliśmy jej urodziny. I nie jestem pogodzona z tym, że nie można podjąć leczenia ale trzeba żyć, żyć dla tej osoby. Mam nadzieje, że może coś sie uda jeszcze zrobic w sprawie towjego taty. Będę trzymać kciuki :)
  • Adziulka 1990 i tak po prostu bez niczego żadnego leczenia? Żadnego zabiegu? A czy próbowaliście naturalnych metod leczenia ? To coś strasznego. Tym bardziej że mój tata tak nie do końca jest świadomy jak bardzo jest chory. Ma zespół otepienny po dwóch udarach i stwierdziliśmy ze narazie póki nic dokładnie nie wiadomo nie będziemy mu mówić. Wierzę że tata będzie jeszcze żył sporo czasu. Jest w nim ogromną chęć życia. Mam nadzieję że z twoją mama będzie podobnie. Dziękuję za słowa otuchy <3 i serdeczne życzenia dla twojej mamy ;)
  • Wiesz moja mama miala tylko operacje wylonienia stomii a poza tym nic. Żadnej radio ani chemioterapi bo stan zdrowia nie pozwalal. Nowotwór juz był na tyle zaawansowany, że nie mogli go usunąć. Do grudnia jeszcze się ludzilam ale od grudnia jestesmy pod opieką hospicjum. Wspaniali ludzie- nie mogę narzekać. Mama jest w domu z nami oni do nas przyjeżdżają. Mamie też nie powiedzielismy całej prawdy jednak z czasem sama się domyslila jak powaznie jest chora. Smutne to. Ja walczę i siebie z agresją i złością. Chodzę do psychologa i tego nie ukrywam. I bardzo dobrze, że ma ogromna chęć do życia :), najważniejsze! Nie wolno się załamywać. Pozdrowienia dla taty. I Tobie też dużo siły życzę <3


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat