Jak walczyć z rakiem

13 lat temu
Witam. Doskonale wiem, człowiek reaguje jeśli słyszy diagnozę ‘rak”, bardzo ważne jest wsparcie najbliższych i nie tylko. Piszę do Was, ponieważ moja mama została dotknięta tą chorobą dla mnie był to szok nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. W tym momencie spotkałam ludzi którzy mi pomogli dzisiaj ja pomagam innym. Moja mama wygrała tą walkę trwało to trzy długie lata.Pamiętam do dziś słowa lekarza-onkologa „ .... Pan Bóg nad panią czuwa nie wiem co się stało ale guza nie ma. przerzutów też nie ma i markery są dobre .....”Gdyby ktoś był zainteresowany może się ze mną skontaktować i pomogę mu anna_ciurkot@wp.pl
853 odpowiedzi:
  • 13 lat temu
    witaj zachorowalam 1.5 roku temu edlug lekarzy jest ok a ja boje sie nadal najgorsze ze nie mam wsparcia ze strony mojego meza
  • 13 lat temu
    Witam! moja teściowa jest chora na raka szyjki macicy, od roku ma wyłonioną stomię, wogóle nie wychodzi z domu (chyba, że do lekarza), na tym etapie kompletnie załamała się psychicznie, nie chce pomocy psychologa,nie wiemy z mężem jak jej pomóc, staramy się ją wspierać, ale czujemy się bezsilni...czy możecie polecić jakieś książki, które mogły by jej pomóc znowu podnieść się i walczyć?
  • 13 lat temu
    do izisii!
    do Evity!
    Trzymaj sie proszę, Jestem po zabiegu chirurgicznym w sierpniu ub. r. (nowotwór trzonu macicy) . Przeszłam radioterapię i brachterapię. Kiedy otrzymałałam wynik z badania histopatologicznego uznałam to za COŚ nierealnego. Ja i rak? - to przecież jakis żart. W rodznie nikt nie chorował, a tu jaka wiadomość. Przeszłam cały proces przygotowań do radioterapii. Prawie 6 tygodni bez przerwy przebywałam w Osrodku Onkologicznym w Łodzi. Wierz, że mam to za sobą, bo i czuje sie coraz lepiej.
    Kiedy juz wyszłam ze szpitala dotarłamdo książki Kamila Durczoka "Wygrać zycie". Uważam, że ta niewielka książka powinna być przeczytana zarówno przez chorych, ale przede wszystkim przez rodziny.
    Bez wątpienia autor bedąc znanym człowiekiem miał znacznie prostszy dostep do lekarza,ale sam proces leczenia nie był dla niego taki łatwy.
    Uważam, że pozycja ta napisana jest jest bardzo dostępnie. Pewnie dlatego, że pisał to człowiek przekazujący własne odczucia.
    Wierz mi , słowa z tej książki wiele znaczą i pomagają. Może uda się Tobie namówic męża do lektury? Książkę bez problemu mozna zamówić w księgarni albo kupić w księgarni internetowej.
    Faktem jest, że wsparcie rodziny jest naprawdę ważne.
    Tak sie składa, że jestem sama, ale w okresie gdy przebywałam w szpitalu miałam wielkie wsparcie moich krewnych, znajomych i kolegów z pracy.
    Jeszcze nie wróciłam do pracy, bo brak mi na to sił. Sądziłam, że w pełni stanę na nogi w 2-3 miesiące, ale widac nie bez powodu dostałam świadczenie rehablilitacyjne na rok.
    Wierzę, żę niedługo wróce do pracy i normalnego zycia.
    "Uszy do góry"
    - pozdrawiam
  • 13 lat temu
    Do "Oczko"! Dziękuję Ci bardzo, dzisiaj od razu po pracy jadę do empiku kupić tą książkę, nie mogę się już doczekać! Wszelkie książki, wiadomości na temat ludzi, którzy wygrali z tą chorobą są bardzo cenne, pokazują, że można wyzdrowieć,dają nadzieję! Na pewno nikt tak nie odda tych wszystkich odczuć, które towarzyszą chorobie, jak osoba, która przez to przeszła. My z mężem staramy się wspierać teściową, ciągle powtarzać, że się ułoży, że będzie dobrze, że trzeba wierzyć mimo wszystko! Dzisiaj Dzień Matki, więc będziemy chcieli ją wyciągnąć choć na krótki spacer, mamy nadzieję, że się uda! "Oczko" jesteś bardzo silna, dużo przeszłaś, dobrze, że byli przy Tobie przyjaciele, którzy Cię wspierali! Na pewno wrócisz niebawem do pracy, tylko na to potrzeba czasu! Człowiek, którego grypa przykuje do łóżka na 2 tygodnie- nie ma siły wstać, a co dopiero przy tego typu chorobie, po tak długim leczeniu trzeba czasu żeby organizm zaczął funkcjonować normalnie. Wszystkiego dobrego! Duuuuużo zdrówka!
  • Witajcie Ewita i Oczko. Przeczytałam wasze wypowiedzi i trzymam kciuki za was obie, choc kazda jest w diametralnie innej sytuacji. Jedna wie, bo przezywa chorobę, druga bo doświadcza jej w najblizszym otoczeniu. Choruje na raka od 5 lat. Miałam ponad 30 chemii i będa dalsze. Nie wiem jak Oczko, ale ja i mnóstwo moich znajomych chorych na raka nie chce słuchać, że wszystko będzie dobrze, bo tak naprawde tego nikt nie wie. Czasami wystarczy zwyczajnie być, powiedzieć rozumiem czy nic nie mówiąc i nie robiąc na siłę, trwac przy chorym. Świat się kręci i osoba dotknięta choroba w pewnym momencie sama zacznie chciec pomocy. Wnioskuje, że jestescie z duzych miast a w większosci miast działa " Akademia walki z rakiem", tak znajdziecie pomoc dla chorych i dla rodzin. naprawde warto - sama kiedyś korzystałam. Mozna równiez zakupić lektury i zawrzeć przyjaźnie na lata. Pozdrawiam ciepło.
  • 13 lat temu
    Witaj lidunia57! Jakoś tak się zawsze człowiekowi wydaje, że trzeba ciągle w kółko powtarzać choremu, że będzie dobrze, że to minie, czasem te słowa wydają się banalne i głupie, bo jak tu pocieszyć osobę chorą na raka słowami będzie dobrze bez żadnego pokrycia... tylko my musimy w to wierzyć, chory często się poddaje i bliscy jego się poddają... Ja staram się być wciąż pełna wiary w to, że ta sytuacja się odwróci, że w końcu będzie naprawdę dobrze. Chciałabym by wszyscy w naszej rodzinie mieli tą wiarę, bo co innego nam pozostaje jeśli nie wiara w to, że przyjdzie taki dzień, w którym mama pójdzie na badania i okaże się, że wszystko wraca do normy. Akademię Walki z Rakiem na pewno odwiedzimy, najbliższa jest w Toruniu. Życzę Tobie Wszystkiego Dobrego! Pozdrawiam gorąco! i dziękuję za informację!
  • 13 lat temu
    Witam, polecam "do poczytania" książkę "Jak żyć z rakiem i go pokonać" autorstwa O.Carl Simonton, a także"Antyrak.Nowy styl życia" Dr David Servan-Schreiber".Zdrowia życzę!
  • 13 lat temu
    Do Evity.
    Masz rację. Trzeba starac się dotrzeć do ludzi, którzy wygrali z chorobą.. Zdrowy człowiek zapewne bedzie uważał, że takie "rozszarpytanie ran" jest całkiem zbędne. Myli sie bardzo, bo właśnie relacje ludzi są bardzo budujące i pomagają całkiem inaczej spojrzeć na siebie samą.
    Czasem lepiej podzielic sie własnymi odczuciami z całkiem obcą osobą. Bywa, że bliscy nie pojmują chorego i jego zachowań, a jeszcze bardziej przykre gdy nawet nie podejmuja prób zrozumienia go. Człowiek chory i niesprawny staje się niekiedy ciężarem i wcale nie dotyczy to tylko nowotworów. Z tego tez powodu nikt nie pomoże choremu jeśli on sam nie będzie tego sobie życzył. W końcu jaki sens ma robie czegos w brew woli zainteresowanego?
    W szpitalu poznałam wielu ludzi. Lubie ob\serwowac innych i patrzeć na ich reakcje w różnych sytuacjach. Jestem pewna, że trzeba czasem robić dobrą minę do złej gry, ale jeśli człowiek zamyka się w swoich boleściach, nie daje sobie pomóc to jeszcze bardziej odcina się od otoczenia. Mimo choroby należy - czasem na siłę - uadac, że jest ok.. Biadolenie to nic innego jak tracenie energi, która powinna zostać skierowana na wyzdrowienie, Tracenie jej na użalanie sie na sobą to czysta rozrzutność. Chory nie może sobie na to pozwolić.
    Tak, dzisiaj dzień matki. Wiesz, mysle, że powinniście trochę popracowac nad teściową i przekonać ją, by to Ona sama chciała chcieć wychodzic na spacer. W końcu zmiana otoczenia doskolane wpływa na samopoczucie, a to akurat jest potrzebne każdemu człowiekowi.
    Mam nadzieje, że spacer był udany, bo dzisiaj jest wyjatkowo pogodny dzień.
    - pozdrawiam
    Oczko
    PS. Wpadłam na pomysł, by wszyscy, którzy przeczytali mój egzemplarz książki podpisywali się na "skrzydełku" okładki. Z czasem lista będzie się zapewne powiekszała.
  • 13 lat temu
    do liduni57
    wiesz, nie można tak całkiem stracic wiary. Nawet jesli zdarzy się, że rzeczywiście walka z rakiem jest przegrana to czy można to wiedzieć na 100 %? - nie sądzę.
    Uważam, że własnie dlatego, że nie wiadomo jak to wszystko sie dalej potoczy trzeba przynajmniej staać się żyć pełnia zycia i realizować marzenia. Dla jednych będa to malutkie marzenia co nie znaczy by były nieważne od tych planów realizowanych przez wielu z wielka pompą.. Chodzi mi o to, że nie warto marnować czasu, bo nikt z nas nie wie co dalej.
    Chce Cie wyprowadzić z błędu:mieszkam w mieście 50-tysięcznym połozonym ok 60 km od Łodzi. Na kontrole i konsultacje dojeżrzam do Łodzi. W mojej miejscowości nie słyszałam o Akademii Walki z Rakiem. Sama muszę sobie radzić. Znajomych mam wielu, ale niewielu z nich tak naprawde mogłabym nazwać Przyjaciółmi. Zadziwiające, że w potrzebie na duchu podtrzymywały mnie osoby na które wcale bym nie liczyła. Moja serdeczna koleżanka, jeszcze ze średniej szkoły (mieszka tuz obok mnie) przez te wszystkie miesiące zdobyła się na jakieś 4 czy 5 telefonów z kurtuazyjnym zapytaniem: jak sie czujesz? I cóż miałam odpowiedzieć? - odpowiadałam : w porządku, bo jak można szczerze odpowiedzieć na zadane w tych okolicznościach pytanie. O czym rozmawiać z człowiekiem, który zielonego pojęcia nie ma, że w tym momencie znowu dopadły mnie kłopoty jelitowe, na dodatek z bólu rozrywa mi kości, czuję wszystkie mięśnie, a padam ze zmeczenia, bo kolejną noc nie mogła zasnąć?. Jak to wytłumaczyć komuś kto nie zna skutków ubocznych radioterapii i na dodatek twierdzi, że przecież brałas TYLKO lampy i bez chemii.
    Niestety, bliskie nam osoby nie zawsze chcą o tym wszyskim wiedzieć, a wiem z opowieści, że i niekiedy pewne dolegliwości zganiaja na kadr marudzenia chorego i rozczulania się nad sobą.
    Sądzę, że zbyt mało mówi sie o nowotworach, bo nadal górę bierze jakiś dziwny wstyd przed ta chorobą.
    Może kiedys to sie zmieni, a to forum dołoży się choc troszkę do tego? Kto wie?
  • 13 lat temu
    Szukając czegoś w internecie weszłam na stronę Akademii Walki z Rakiem i za jej pośrednictwej trafiłam na coć co może w jakis sposób Cie zainteresować. Może warto?
    Poniżej przesyłam link. http://www.simonton.pl/node/124
    - pozdrawiam


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat